Aniu, aż sobie wyguglowałam te piżmówki i wtedy odkryłam, że też mam ten gatunek róż. U mnie jest bardzo gęsto, bo ja lubię jak na rabatach coś się dzieje przez całe lato. Rosną te rośliny, które sobie radzą w moich warunkach ogrodowych. Nauczyłam się odpuszczać te rośliny, które nie dają rady. Poza tym uważam, że jak jest gęsto, to ziemia tak nie wysycha i chwasty mają utrudniony start. Dziękuję za tyle miłych słów. Pieczenie chyba odpuszczę sobie na jakiś czas, bo mi nie służy, ale bardzo lubię kawałek zjeść. Obiecałam w kole gospodyń, że im pomogę piec i dekorować pierniczki na kiermasz świąteczny, bo w ubiegłym roku miały bardzo przeciętne. Myślę, że zainspirują się tym co ja już umiem i same też się nauczą. To będzie drugi kiermasz w naszej gminie.
Dorotko kobieto o złotych rękach co zajrzę to coś innego, jak nie róże cudowne to robotki.
Dech w piersiach zanika jak się to wszystko ogląda.
Róże cudowne takiego rozkwitu nigdzie nie ma jak u ciebie.
Sweterki bomba ten mi się bardzo podoba, niebieski i ten z bąbelkami. Może jakieś inne jeszcze są, ale te najbardziej.
Można w kompleksy wpaść z tymi dekoracjami, kwiaty z papieru piękne jak ty to wszystko ogarniasz tyle tworzysz i wszystko udane, że nie można oczu oderwać. Każde zdjęcie powiększam aby detale zobaczyć.
Zresztą Aniu, aby nie zapeszyc pięknie wyglądasz mimo różnych problemów. Radość tryska od ciebie. Tak trzymać.
Pozdrawiam serdecznie.
Popieram Twoje słowa i zachowanie Ewo w 100%. Też nigdy się nie nudzę i też dziergam oglądając telewizję, rozwijam swoją koordynację wzrokowo- ruchową. Dziś kończę kolejny sweter i wszystkie wełny na razie wynoszę na strych, żeby mnie nie kusiło. Wkrótce zacznie się robienie zimowych dekoracji, później pierniczkowanie. Mam jeszcze nie uporządkowany ogród przed zimą. W domu też jest co robić.
Trochę aktualnych zdjęć.
Ewo te kwiaty po kilku dniach, tuż przed deszczem przeniosłam do altany. Były przymocowane tuż przy łączeniu dachu z dołem altany. Wisiały tam cały sezon. Zdjęłam je niedawno i wyniosłam na strych.
Tym razem wracam do moich piwonii, to nowe nabytki, które nieśmiało, ale jednak zakwitły.