Wygląda to na niedobór boru. Bor działa trochę inaczej niż inne składniki odżywcze, jak azot czy fosfor, bo nie przemieszcza się w roślinie. To znaczy, że jeśli już jest go mało, to nie można go „przenieść” z jednej części rośliny do drugiej. W efekcie, pierwsze problemy pojawiają się na młodych liściach i pędach.
Jeśli Twoje pomidory mają niedobór boru, najpierw zauważysz, że najmłodsze liście są małe, zdeformowane i mają brzegi, które zawijają się w stronę grzbietu. Do tego liście i ich ogonki stają się kruche, łatwo się łamią. Niestety, korzenie też nie będą w najlepszym stanie – będą słabo rozwinięte i brązowe. A owoce? Zamiast ładnych, soczystych pomidorów, możesz zobaczyć małe, zdeformowane owoce z drobnymi pęknięciami na skórce.
Wszystko to dzieje się, bo bor jest odpowiedzialny za elastyczność tkanek w roślinie. Jak go zabraknie, to te tkanki sztywnieją, co prowadzi do tych wszystkich problemów.
Co możesz zrobić? Przede wszystkim, najlepiej zapobiegać takim sytuacjom. Jeśli dobrze podlewasz ogród i kontrolujesz skład gleby, to ryzyko ostrego niedoboru boru jest małe. Ale czasem problem leży nie w ilości boru w glebie, tylko w tym, że roślina nie może go odpowiednio pobrać (niedobór względny).
Jeśli jednak to braki to warto pomyśleć o nawożeniu dolistnym. Dlaczego? Bo bor lepiej przyswaja się przez liście niż przez korzenie. Najczęściej stosuje się nawozy z kwasem borowym lub boraksem (boran sodu, tetraboran sodu) – działają szybko i dobrze się rozpuszczają w wodzie. W wielu przypadkach w profilaktyce i leczeniu zaleca się stosowanie preparatów w połączeniu z innymi mikro- i półmikroelementami (nawozami złożonymi, rozpuszczalnymi w wodzie, rozpuszczalnymi w składnikach odżywczych). Pierwiastki te dobrze oddziałują na liście (np. w połączeniu z solą gorzką). i ułatwiają wchłanianie boru przez roślinę.
Ale uważaj! Z borem nie ma żartów – łatwo go przedawkować, co może zaszkodzić roślinie. Zbyt duża dawka może spowodować chlorotyczne plamy na krawędziach starszych liści, następnie żółty pasek, następnie zasychające plamy. Dlatego najlepiej trzymać się zaleceń co do ilości.
Trzy sztuki miłorząb japoński Mariken trafią na tą rabatę. Mam tam już po prawej miskanta Gracillimus, a po lewej rozplenicę Lady U. Waham
Się jeszcze czy nie dać między słupy molinii…jak myślicie?