Domyślam się, że wszyscy znów ruszyli w teren Ja sam padam na pysk.

W czwartek zacząłem od sadzenia wiśni z boku domu. Wczoraj mimo zimna wyszedłem zdjąć włókninę do końca i zacząłem przekopywać ziemię.

Dziś rano dokończyłem kopanie i wziąłem się za sadzenie. Zdjęcie mam w trakcie tylko, potem nic już nie zrobiłem. Podlewałem do ciemnej nocy.


W sumie poszło póki co:
8 sztuk rozplenicy Moudry
7 sztuk irysów syberyjskich
10 sztuk hortensji Vanille Fraise
1 sztuka hortensji Magical Kilimandżaro
1 sztuka rozplenicy Magic
5 sztuk miskanta Graziella
3 sztuki berberysa Vulcano

W kolejce jeszcze drobnica: ciemierniki, seslerie, turzyce i szałwie. Wygląda na tu, że tu jeżówek już nie dam.

Nieźle podziałałeś, dziś prosimy zdjęcie ze wszystkimi wsadzonymi roślinami. Czym będziesz ściółkował?

No bilans świetny! Czekamy na foty

Chodzę i od rana zaglądam na rabatę. Część przy wiśniach wyszła lepiej niż myślałem. No a przy ambrowcu trochę "na bogato". Chcę iść sadzić po obiedzie, ale krzyczą na mnie, że niedziela

Pomidory pierwszy raz wyniosłem na dwór. Do cienia. Ile mogą tak stać?

Sciółka będzie ze zrębki, która jest odsunięta pod płot. Ale pójdą jeszcze kartony.

W sumie chcę skończyć sadzenie wszędzie, a wtedy będę zrębkę dawał. Coś czuję, że już po świętach

Marcin89 napisał(a)

Chodzę i od rana zaglądam na rabatę. Część przy wiśniach wyszła lepiej niż myślałem. No a przy ambrowcu trochę "na bogato". Chcę iść sadzić po obiedzie, ale krzyczą na mnie, że niedziela

Pomidory pierwszy raz wyniosłem na dwór. Do cienia. Ile mogą tak stać?

Tak ze dwie godziny?

Z tą niedzielą to ja ogrodowanie traktuję jak relaks, więc to nie jest dla mnie praca. Jak nie robię nic innego z rodziną, to cośtam skubnę. Oczywiście to są prace nie zakłócające spokoju innym.

Ja jak Asia z pracą w niedzilę.

Hałasu nie robię ale tetrisy pielenie i itd to jak najbardziej, dziś praca zawodowa do 15 , potem szybki obiad i ok 16 powinnam być w ogrodzie.

Ja zazwyczaj też nie pracuję w ogrodzie w niedzielę, bo wybywamy wtedy np. na większość dnia do rodziców/teściów. Jednak czasami to jest jedyny dzień w tygodniu, kiedy można nadrobić ogrodowe zaległości albo dokonczyc rozpoczęte prace. Zdarza się nawet, że wtedy kosimy trawę, bo i tak na całym osiedlu słychać kosiarki

Ja bardzo często spędzam niedziele na pracy w ogrodzie. Staram się tylko nie hałasować by sąsiadom nie przeszkadzać. Ale czasem w tygodniu pogoda nie sprzyja albo czasu brak to zdarza mi się kosić co zajmuje mi pół godziny więc bez tragedii.
Mnie praca w ogrodzie relaksuje. Nie wiem czemu miałabym sobie tego odmawiać.

Marcin, trzaskasz te rabaty migusiem .

To wszystko prawda, my z bratem robiliśmy pilne prace też w niedzielę, np. Jak był wykop pod studnie chłonne: raz by się nie zasypało, a dwa, żeby dziecko nie wpadło (oczywiscie było zabezpieczone paletami itd.). Więc od razu się robiło.

Ja Was rozumiem doskonale, bo sam w niejedną niedzielę robiłem A teraz jest właśnie ten przypadek: dobra pogoda, zaczęte prace, zdrowy. Bo zeszły weekend to nic bym i tak nie zrobił. To teraz trzeba gonić.

W ogóle mam nieprzycięte hortensje z własnych sadzonek i kilka rozplenic. To już samo w sobie pcha do pracy Teraz hortensje przesadzone i mus je ciąć.