Dziewczyny dopadło mnie paskudne przeziębienie. Jest już trochę lepiej i nareszcie usiadłam do komputera.
Ula jak byłam w sobotę na działce, patrzyłam u mnie czosnek niedźwiedzi jeszcze nie wyszedł, wiem na pewno bo to miejsce zaznaczyłam. Ale u mnie wszystko później wychodzi.
Najgorsze, że chyba w sobotę nie pojadę, muszę się porządnie wykurować.
Pogoda ma być dalej ładna, na pewno wszystko rośliny nie będą próżnować, taki to jest los ogrodnika jak ma ogród daleko od domu, nie widzi co się z dnia na dzień dzieje. Fotek dużo nie ma, ogrodnictwo tym razem przeważyło nad fotografowaniem. Więcej czasu poświęciłam na pracę w ogrodzie.
Cebulowe wychodzą, ale to u wszystkich. Na efekt trzeba poczekać, aż zakwitną/
Trawki "Ptasie łapki" pięknie przezimowały, zresztą inne trawy też.
W ferworze przycinania, przycięłam i trawy i już wiem że zrobiłam to za prędko. Mam nadzieję, że zima nie wróci, bo inaczej bym sobie nie darowała tego zapału.
W pobliżu mnie stoi stara stodoła, a przy niej nieużywane już narzędzia rolnicze. Leżała tam kupa obornika, pięknie przekompostowanego, wywiozłam do ogrodu sporo taczek tego złota ogrodnika.
Rulony słomy, przy starej chałupce.
Wrota tej starej stodoły ledwie się trzymają.
Stodoła i stare narzędzia rolnicze.