Witajcie kochane dziewczyny. Mała Mi swoim wpisem po prostu wprowadziła mnie w cudowny nastrój, i nie musi wcale pytać wujka google jaki to zawilec, bo ciocia Bożena jej powie, że to zawilec wielkokwiatowy. Wczoraj byłam na działce. Pogoda była po prostu cudowna, zresztą taka jest dalej. Zdjęć z ogrodu nie mam, bo rozładował mi się aparat. Ale mogę zameldować - wychodzą wczesne tulipany i irysy i to są całkiem spore. Solidnie popracowałam, w planie następna wizyta za dwa tygodnie. Na pewno teraz zrobię fotki, ale teraz jeszcze wspominkowe i spacerowe.
Tę różę znowu równo przycięłam. Ma mączniaka, w zeszłym roku było już lepiej, ładnie kwitła ale znowu nie zawiązała owocu. Przycięłam i potem spryskam. Może się w końcu ja i okoliczne ptaki doczekają tych małych czerwonych jabłuszek.
Najzwyklejsze rozchodniki, które jako jedne z pierwszych roślin zagościły w moim ogrodzie.
Rudbekie wypuściły już młode liście, ale te stare łodygi jeszcze zostawiłam. Bardzo je lubię, a motyle jeszcze bardziej.
I mój letni ogród. Mam nadzieję że w tym roku będzie jeszcze ładniejszy.
A teraz moje spacerowe fotki. Tym razem pokaże drzewa. Drzewa po prostu kocham.
Lutowe popołudnie. Słońce było bardzo przyjazne i ładnie oświetlały stare drzewa.
A tu ustawiły się w szeregu, jak w wojsku.
A to sosny nad jeziorem Wikaryjskim, zdjęcie można by zatytułować "Jeszcze się trzymamy"
A na koniec moja Misia. A tej fotce można by dać tytuł "Czy te oczy mogą kłamać?"