Padłam.
Dzisiaj zaraz po pracy skosiłam trawnik, ponieważ po pierwsze wywożą jutro bio, a po drugie czekałam na wertykulator od sąsiada. Więc czekając na sprzęt posadziłam prawie wszystkie dalie, czyli sztuk 8. Została jeszcze jedna, ale juz nie zdążyłam, bo sąsiad skończył wertykulacje u siebie i przyniósł mi, żebym zrobiła u siebie. Co roku sobie obiecuje, że jesienia kupie wertykulator spalinowy i co roku szkoda mi kasy. Nie cierpię elektrycznych urządzeń ogrodowych. Zrobiłabym to 2 razy szybciej i mniej bym się zmęczyła, gdybym takowy spalinowy miała. To przerzucanie kabla :angry:
No, ale udało się. Juz prawie zmierzchało. Więc szybko kosiarka poszła drugi raz w ruch, bo nie miałam juz siły na grabienie. Potem jeszcze dosiałam trawę, tylko nie wiem, czy cos z tego będzie, bo ziarna były z zeszłego roku.
Jutro planuję dalszy ciąg pielenia i musze koniecznie zrobić oprysk na chwasty w trawniku, bo mam strasznie zachwaszczony. Jeszcze nigdy tak nie miałam. Zazwyczaj nie używałam chemii, ale teraz jestem zmuszona. I nie chodzi o mniszka, którego ręcznie usuwam, ale o inne badziewia.
Jeśli to zrobię, to mogę powiedzieć, że najgorsze prace za mną. Potem już tylko dopieszczanie. i sadzenie nowych roślin.