Przez lata kupiłam chyba tysiące tulipanów. Nigdy ich nie wykopywałam. Efektem tego był często brak kwiatów w kolejnym roku. Co roku dosadzałam kolejne cebulki. Teraz po jakimś czasie pokazują się pojedyncze sztuki tulipanów, które sadziłam lata temu.
Jesli pogoda i czas pozwolą, może w tym roku pierwszy raz zdecyduję się na wykopanie cebulek?
Tylko jak je oznaczyć, żeby wiedzieć jaka cebulka to jaki tulipan?
Macie jakieś sposoby?
Ja też nie umiem.
I chyba nawet nie lubię jak ktoś mnie komplementuje, bo zawsze i tak najważniejsze jest dla mnie to co ja myślę o sobie i mojej robocie Jak ja nie jestem zadowolona... to żadne pochwały i tak nie pomogą. Ba! Jeszcze gorzej, bo wtedy myślę, że ludzie mówią nieszczerze, tak tylko z uprzejmości.
I sama też nie chwalę. No chyba że coś mnie serio zachwyca
U mnie to samo...słońce i zimnica. Ubrałam się już do tyrki w ogrodzie... a tu pi...zga złem
Porządki w szafach robiłam tydzień temu Też lekki szok. Zamiast jeansów w tym sezonie będę nosić dresy
Lubisz dresy?
Gosia, ja podobnie dosadzałam tulipany, ale nigdy nie wykopywałam. W tym roku mam dużo kwitnących, ale to dzięki córce, bo w jesieni kupiła ogromne ilości, są pierwszy rok, więc kwitną. Nie mam pomysłu na oznaczanie,
To wina tych ubrań, że tak kurczą się podczas prania...Trza iść nad rzekę i tam zrobić pranie, gdzie kobiety polewały sztuki wodą i uderzały kijankami... Wtedy ubrania nie będą się kurczyć...
No właśnie, też tak mam, chociaż przyznaję, że mimo wszystko fajnie się słucha i czyta jak ktoś chwali. Ta moja próżność zostaje wtedy połechtana
Ale masz rację z tyłu głowy gdzieś siedzi, że to tylko z uprzejmości.
Może to wynika z kompleksów?
Ja na pewno je mam.
U mnie o dziwo spodnie w większości jakoś weszły. Gorzej z górą
Nie wyobrażam sobie życia bez dresów. Jak tylko przychodzę do domu, od razu się przebieram. Po mieście też tak chodzę czasem. Niestety w pracy musze mieć bardziej wyjściowy strój.
Alu, ja uzależniam swoje wykopki od temperatury i od czasu. Nie będę się zabijała, żeby je wykopać. Chociaż przyznam, że coraz bardziej mnie denerwuje, że tak naprawdę to sa rośliny jednoroczne. Nieliczne powtarzają co roku. Ale wiosna bez tulipanów się nie liczy, więc co roku dokupuję nowe, ale już nie takie ilości jak kiedyś. Ot, żeby cos kwitło.
Elisko, tak sobie mówmy
Ale fakt jest taki, że strasznie mnie przybyło przez ostatnie pół roku. Nawet ta zimna woda by nie pomogła.
Zimno coraz zimniej. Wyszłam na dwór tylko wyrzucić resztki na kompost, ale mimo zimna obeszłam działkę. I stwierdziłam, że nie będę czekała na m, który obiecał mi zrobić podpory dla róży, bo chyba sie nie doczekam i zrobiłam prowizoryczną z drutu zbrojeniowego i sznurka. Przynajmniej róża nie lezy na ziemi, jak już to zrobiłam, to stwierdziłam, że może w drewutni nie będzie az tak zimno, żeby popracować. Muszę zrobić tam porządek, bo to też miejsce na moje ogrodowe rzeczy. Ostatnio zrobił się tam straszny bałagan, wręcz nie można wejść. Ale żeby można było zrobić porządek trzeba najpierw przesiać popiół z kominka, bo wielki wór blokuje wejście.
Więc dzisiaj zabawiłam się w Kopciuszka
Potem podłożyłam przesiany popiół pod piwonie, róże, powojniki i ciemierniki. Wrzuciłam też trochę do kompostownika. Zostawiłam spory worek do sierpniowego zasilenia piwonii.
A potem pogoda mnie zmogła. Tylko dlaczego odżywam o tej porze? Potem ciężko wstać rano
Jak widać Gosiu, nie możesz robić żadnej przebieżki przez ogród, bo zaraz jakaś robota Cię wciąga...Jest zimno, daj na luz, jeszcze zdążysz się napracować i spocić... Serio Mowię Ci to ja...wójt.
Elisko, ten popiół musiałam, bo miałam 2 tygodnie na to, a nie zrobiłam. Jutro wraca mój m. po dwóch tygodniach nieobecności i nie dostał by sie do garażu od strony drewutni. Po drewno zresztą też nie. Całe przejście zawalone. Tam gdzie mam narzędzia, mam jeszcze zostawiony grill do pomalowania. Nie mogę sie dodać więc dalej, żeby zrobić porządki. Transakcja wiązana. Ja musiałam pozbyć sie popiołu, żeby m. dostał się do grilla, on musi teraz pomalować grill i wynieść już na zewnątrz, żebym mogła dalej działać.
Ale powiem Ci, że denerwuje mnie ten rok. Praca w ogrodzie jest taka szarpana. Wszystko idzie jak po grudzie. Wszystko z doskoku. Liczę na to, że od piątku zacznie się normalna robota.
Kasiu, to jest klon siewka. Mam go już kilka lat. Chyba 2 lata temu zlękłam się, bo zaczęła umierać połowa tego klona. Obcięłam i jak na razie odpukać jest ok. Podejrzewam, że ta gałąź była narażona na słońce podczas mrozu i dlatego oberwała.
Gdyby nie to drzewko byłoby 2 razy takie
Dzisiaj ma być u nas najzimniejsza noc. Pod wiatą mam całą masę roślin jednorocznych do doniczek. Przykryłam agro, mam nadzieje, że pomoże.
Za to odpuściłam sobie hortensje. Chyba naprawdę je wywalę.
Od piątku już ma być lepie, bez szału, ale najważniejsze, żeby nie było zimno.