Gołąbki trzeba zrobić mniejsze, bo ciężko włożyć i wyjąć, ale jakoś można dać radę. No i ciut twardsze warto włożyć do słoika, bo jeszcze 1/2 godz. zagotowania w słoiku. Jak się jakiś rozleci przy wyciąganiu (bo w tą stronę gorzej

) to jest dla mnie, nie marudzę. Przepis na gołąbki? Nie mam, za każdym razem inne wychodzą. Wiesz, ~kilo mięsa, kilo ryżu, główka kapusty albo dwie, koniecznie włoskiej u nas, czasem wędzony boczek domielę do tego, cebula też mielona musi być, bo maruda jedna nie zje jak wyczai kawałki cebuli szklące się w mięsie lub ryżu...

Ale ja dawno nie robiłam gołąbków!!!
A poznańskie to są SŁOWIKI, nie słoiki ha ha