Dociekliwość to moja mocna strona

Nie zawsze mi z tym dobrze, bo często niestety nie da się wszystkiego zbadać i wtedy się męczę dopóki nie dojdę do sedna sprawy. Ten ptak był tak imponujący, że nie dało się być obojętnym.
Teraz lata nade mną często myszołów zwyczajny i jest zupełnie innym ptakiem, jest krępy, ma dużo krótsze skrzydła i nie tak smukłe, no i kolory inaczej rozłożone. Dziś taki myszołów siedział na ol...??? (to drzewo nazywa się olcha i nie umiem tego słowa odmienić, czy ktoś pomoże???) około 20 m od domu. Nie spłoszył się nawet, gdy otworzyłam okno i skierowałam na niego aparat. M wyszedł na podwórko, a on dalej nic. To dość dziwne zachowanie, bo do tej pory nie dał podejść do siebie nawet na 100 m. Nie wiem czy był głodny i zdesperowany czy po prostu nie przejął się nami tym razem. Rzuciliśmy na podwórko kawałek świeżej słoniny, ale nie skorzystał. Spłoszył się i odleciał do sąsiada, jakieś 40 m dalej.
Taki widok miałam z okna
Tu zbliżenie, ale niestety tyłem i głowa za gałęzią
A tu (jeśli ktoś coś dojrzy

) poderwał się do lotu
A tu u sąsiada. Zdj. niewyraźne, ale podoba mi się jak sobie przysiadł na cieniutkim czubku świerka jakby ważył parę deko.
Wszystkie zdj. tyłem, nie chciał twarzy pokazać.
Udało mi się zgrać kartę to dorzucę jeszcze dwa zdj. z innego drzewa. Tu już spojrzał w obiektyw. Mam nadzieję, że jak kiedyś zrobię takie zdj. lustrzanką to będzie można choć trochę powiększyć, żeby go lepiej pooglądać.