Nie Agniecha, cieszę się, że nie ja będę realizować te wizje

. A na poważnie, spoko, dasz radę, ja bym nie podjęła się wymierzania fal (u mnie ojciec albo mąż wszystko wymierzają) i łanów. Ale Ty jesteś konkretna kobita.
Co do łąki kwietnej: ja mam kwietną skarpę nad wodą, rzuciłam nasiona na jesieni i na wiosnę (2 lata temu) ale przed sianiem musiałam dać tam trochę ziemi (były same kamienie i żwir nawieziony sztucznie). I one się wysiewają same (maki, chabry, rumiany, mydlnice, krwawniki i inne macierzanki oraz oregano, jest mięta, dziewanny, naparstnice i wierzbówki kiprzyce). W tym roku zamierzam dosadzić traw (dla umocnienia zbocza), koniecznie irgi, może nawet miejscami jałowce w takich boksach nieregularnych). Mam nasiona niemieckie jakieś eko-bio. Zobaczymy. Te wysieję już w samym ogrodzie na skrawku niekoszonym. Co do platana - znajomy przywiózł z Wrocławia. Nic więcej nie wiem, nie wiem ile kosztował ale już na starcie był duży (250 cm). Teraz jest szczelnie osłonięty matami słomianymi, żeby się zaklimatyzował.
A ambrowiec? Kruchy i przemarzający. I co po pięknych liściach, które wiatr tak łatwo strąca wraz z pierwszym ochłodzeniem jesiennym? Nie wiem co z nim zrobię. Chyba znajdę mu inne miejsce albo oddam do adopcji (tylko, że sąsiedzi już mają dosyć moich drzewek i drzew).