GabiK - ja niczego nie komponuję, u mnie wszystko na żywioł.... najpierw kupuje, potem biegam z doniczką i przystawiam gdzie by to jakoś się zmieściło, a dopiero potem pasowało.... Jeżówki mam w kilku miejscach, bo jestem nimi zuroczona. Długo kwitną. Są piękne i nawet po przekwitnięciu są ładne (nawet do suchych bukietow). Do wszystkeigo pasują

Jesienią posadziłam kolejnych kilka odmian.
Planuję etapy w jakich bedę przedstawiać mój ogród..ale dla Ciebie zrobię wyjątek i wstawię jedną z "aranżacji" jeżówkowych:
A może i dwie:
Karolinka.... my już z mężem nie tacy młodzi, dzieci z nami już nie ma, wszystkie szaleństwa i szwendaczki po świecie z głowy wywiało.... wiec cieszymy się, że jest co robić w ogrodzie... W dodatku jest to praca z której efekty są szybko widoczne.. czego nie można powiedziec o gotowaniu czy sprzataniu. Jest efekt, ale krótki...a ogród to co innego.... Zresztą pracy w ogrodzie nie traktuję jako pracy, tylko jako samą przyjemność.... nawet pielenie warzywniaka traktuję w tych samych kategoriach.
Na działce wszystko rośnie bardzo szybko, nie wiem czy to efekt zasobnej gliny w podłożu, czy to, że działka leżała odłogiem z 8 lat, a wcześniej było to pole uprawne. A może to efekt mojego gadania... Jak szybko rośnie to i roboty sporo... najwięcej z trawnikiem, co 5 dni - 4-5 godzin koszenia (nie liczę podkaszania), zielsko też szaleje, ale głownie w warzywniaku. Z powodu gęstych nasadzeń, może się zagrandziło, ale ma to dobrą stronę, bo chwastom już nie wystarcza miejsca.....Poza tym większoć podsypuję korą, co póki roślinki małe zdecydowanie ogranicza ich rozwój. Gdzie nie robiłam nasadzeń bylinowych, a są większe płaszczyzny dałam brązową agrowókninę (nie widac jej tak spod kory). We wrzosowisku agrowłókniny nie dawałam, i co najwyżej przypadkiem wyrosnie jakiś chwast powojniko podobny albo skrzyp. Mam zawsze w ogrodzie schowany pod ręką słoiczek z pędzelkiem z mieszanką starane z randapem. Jak rośnie coś uciążliwego co trudno wyrwać skutecznie, to maluję pędzelkiem...
Za żywopłotami, gdzie biega pies i nie da się położyć agrowłókniny, ani nic posadzić , a układanie kostek lub sypanie żwirku nie wchodzi w rachube z powodów finansowych.. co może nie zdrowo dla gleby, ale opryskujemy 1-2 razy do roku jakimś chwastoksem, a większe okazy w między czasie wyrywam ręcznie..... Pies pomaga je tratować łapkami. On też zapalony ogrodnik...
Poza tym obramowania rabat porobiłam z kostki granitowej (częściowo z pozostałej kostki brukowej) , co ułatwia koszenie. Jak przerasta coś mocniej między kostkami to znów pomocnik ze słoiczka i pędzelek.
Podlewam rzadko i tylko najbardziej wartościowe rośłiny. W ogrodzie mam co kawałek ujęcia wody (zamykane klapką) wiec wystarczy kawałek węża z tryskaczem, by ustawić i sie samo podleje... W przyszłosci bedzie nawadnianaie automatyczne...
Wbrew pozorom roboty nie mam tak dużo.... najwiecej zajmuje trawnik oraz porządki jesienne i wiosenne, kiedy trzeba powycinać byliny. W środkowym klombie z wrzosami, już pisałam, że jest to praktycznie bezobsługowe.... wiosną cięcie i podlewanie Aliette zajmuje pół dnia.
Staram się wypośrodkować ogód pełen barw, z ogrodem przy którym bedę wstanie zadbać o niego.... Bo zaniedbany ogród, to jak piękna suknia, ale brudna i wymięta...
Dlatego historia mojego ogrodu dopiero się zaczęła... Dopiero zaczynam dochodzić do tego jaki w końcu chcę mieć ogród.... Bo podobają się wszystkie.. zadbane...
W końcu mnie wyleją z roboty, jak bedę na ogrodowisku, a nie w pracy..grrrr
Miło,że tu zagladacie

Ja też latam po waszych ogródkach na wyrywki..... nie zawsze sięodzywam, bo jak już zacznę to nie ma końca....... i tak gadająć do roślinek... rosną sobie dobrze