Witaj Aniu, nie wiem czy jeszcze przeczytasz, ale napiszę. Zatoki wygrzać trzeba, to każdy wie. My mamy taki babciny sposób, już kiedyś komuś pisałam o nim. Mój M się w tamtym roku tak wyleczył, ale mi się nie udało, za późno zaczęłam. POtrzebna jest sucha kasza gryczana (sucha=nie gotowana

), patelnia i bawełniany woreczek (u nas była to skarpetka). Kaszę podgrzewamy na patelni do bezpiecznej temperatury (musisz wyczuć jak ciepłą potrzebujesz), wsypujemy do skarpetki, zawiązujemy, żeby się nie rozsypywała i przykłądamy w bolących miejscach. Powtarzać trzeba wielokrotnie, aż do skutku.
Pozdrawiam i zdrówka, zdrówka, zdrówka dla Was wszystkich.