Viva, ja przydreptałam z wyrzutami sumienia, bo rzadko odwiedzam, moje akumulatory bardzo rozładowane, więc u Ciebie od razu lepiej działają! Ale od razu mnie z nóg zwaliło, nie wiedziałam, że dopadł Cię taki kataklizm pogodowy i klęska ogrodowa! A ja w jakimś trójkącie bermudzkim chyba jestem, bo wokół mnie też ulewy, gradobicia, a moje pola omija, choć strachu napędza co niemiara. Strasznie Wam współczuję tego ogromu pracy, i roślinek też szkoda. Tymczasem ogród wygląda przecudownie, jakby wcale nie ucierpiał.
Chciałam dziś nadrobić u wszystkich przyjaciół, tymczasem łażę u Ciebie już od ponad godziny i nie mogę latać tylko po obrazkach, bo tak cudownie wszystko opisujesz i wyjaśniasz, że czytam też. Trafiłam akurat na prezentację obwódek bukszpanowych i chciwie podglądam, bo w głowie mi się coś kluje, ręce swędzą, ale moje sadzoneczki o połowę mniejsze, bo hodowli własnej, więc nie pozwolę im jeszcze udawać obwódek. Nareszcie popadłam w stan podglądactwa rozważnego, już nie na zasadzie "ooo, jakie śliczne, ja to chcę!", tylko uprawiam podglądactwo kompozycyjne. U Ciebie naprawdę jest mnóstwo takich inspiracyjnych zdjęć. A wiesz, to zakole u mnie, przy którym się tak ciężko napracowałaś

, muszę poważnie zmodernizować, niestety, nie przewidziałam brzydkiego starzenia się Skyrocketów i chcę je zamienić na żywotniki Maloyniana. Niestety, ciężko je u nas dostać, są tylko Columna.
Moje ekstremalne problemy nornicowo-krecie jakoś w tym roku podejrzanie ustąpiły, choć różne dziury są, i to nie takie malutkie, za duże jak na nornice. To jest dziwne, bo przecież gdyby był karczownik, to by mi coś zeżarł, a nie widzę... Wkładam trutki, ale pewnie gość wybredny jest.
O rety... już, już wychodzę, resztę w milczeniu pooglądam.
Pozdrawiam serdecznie Oboje!!!