Dajanko, koty mialam w domu...wszystkie byly chore, znalezione, porzucone itp...przygotowywalam je do adopcji, tak jak i dogi ....Dom mial 200 metrow kwadratowych wiec sie wszyscy zmiescilismy

Maz sie smial ze mamy Arke i powinnam jeszcze zapuscic brode...no tez cos

Wielblad byl wyciagniety z rosyjskiego cyrku...zyje do dzisiaj na ranczo moich przyjaciol i ma sie dobrze, koleguje sie z moim psiakiem, a ja...jestem szczesliwa ze udalo sie go uratowac od smierci glodowej...wszystkie zwierzaki, oprocz pajaka byly odebrane ludziskom, ktorzy nie potrafili sie nimi zajac. Na poczatku bylo duze ajlowiu ...a pozniej , gdy trzeba bylo je karmic, dbac, chodzic do weterynarza...nagle okazywalo sie ze z tego ajlowiu...nic nie zostalo...O przepraszam-zostalo-zaglodzone zwierzaki ....