No, wróciłam z wycieczki. Dziecko spacyfikowane i zahaczyłam o ogrodniczy, a jakże! Zakupione dwa pennisetum rubrum i dwie na prawdę dorodne lawendy. Wszystko ma już zarezerwowane miejsce!
No a teraz do rzeczy:
Syla - cieszę się że wpadłaś. I dzięki za uznanie, czego łaknę jak kania dżdżu! A ta biała, pordzewiała ławeczka z begoniami to rzeczywiście urocze miejsce. Jak robiłam zdjęcie to właścicielka (chyba) akurat odkurzała w środku i pomachała do mnie wyraźnie zadowolona, że jej ławeczka aż tak się spodobała.
Ana - lejesz miód na moje serce! No musiałam ją pomalować bo by się rozpadła, a do tego nie chciałam dopuścić. Ona została w spadku po poprzednich właścicielach i mniej więcej oddaje stan całości. Jak oni w tym domu żyli to ja do dziś nie wiem. I to Pani Profesor na Uniwersytecie i jej małżonek baron! No i miłego spaceru!

Aha - a tło płotu będzie z kory, z wyjątkiem fragmentu, gdzie będzie miniogródek japoński, bo tam będzie bambus, oczywiście!
Bożenko - mam nadzieję, że miasteczko ze zdjęć też Cię nie rozczarowało. Ogródki z przodu zazwyczaj są malutkie, ale wszystkie domy mają też ogrody z tyłu i te potrafią być całkiem spore. Tak też jest u mnie. pozdrawiam