Boćku, jak miło po przerwie znowu Cię gościć Dzięki za pochwały. Staram się przygotowac Tę Wigilię tak jak pamiętam z domu, ale i tak zawsze mam wrażenie, że tamto było smaczniejsze, a to moje to takie już podróbki tylko. Pewnie większośc tak ma. Bo to właśnie te smaki dziewciństwa, zawsze mitologizowane.
A co do zapominania skąd się jest, to jest takie strasznie przykre. Tak jakby było się czego wstydzić. Jakoś Francuz czy Anglik czy Holender nigdzie na świecie nie wstydzi się swojego pochodzenia. Nie rozumiem dlaczego ja mam się wstydzić, że jestem z Polski? Takie przypuszczenie mi po prostu ubliża! Całkiem serio teraz piszę. Dlaczego polskość miałaby być czymś gorszym niż holenderskość czy angielskość? Bo dzięki róznym zbiegom historycznych okoliczności są bogatsi? I to ma być powód do poczucia niższości? Sorry za ten wywód, ale szlag mnie trafia gdy widzę takich ludzi bez korzeni, udających kogoś innego niż są.
I mam nadzieję Boćku, że już zostaniesz na jakiś czas
Poczytałam ......u Ciebie nadal świątecznie jedzeniowo....o takie uszka Ci chodziło
ja trochę grubiej wałkuję ciasto i potem da się naciągnąć na farsz
a wogóle teorii na temat ciasta pierogowego jest mnóstwo.....z jajkiem, bez, z olejem, z wodą.......ja mam swój wypróbowany od lat ciepłe mocno mleko i dobra mąka (czasem odrobina 30% śmietany do mleka)....robię lekko rzadsze i ono po 10 minut wchłania płyn i jest plastyczne właśnie do naciągania.......kiedyś mi takie twarde wychodziło więc zarzuciłam inne sposoby.
A u Ciebie śniegu nie ma?? Nas zasypuje...prognozy były od środy.....a od wtorku jak zaczęło to nie przestaje.....wygląda że jak będzie zimno to będziemy mieć ładne święta.
Hej Agatko - uszka ulepione to już prawie święta. Umnie prace trochę przystopowały, bo rozbolał mnie ząb i niebardzo wiadomo który. Dzisiaj czeka mnie rentgen i jutro znowu borowanie. Nie przejmuj sie tym, że uszka nierówne i duże. Moje tez nie wyglądają jak spod igły. Najwazniejsze żeby smakowały. Pierogi też robię duże. Jak będę robić to wrzucę fotki, wtedy się uśmiejesz dopiero.
A tak przy okazji Magdy Gessler, to miałam przyjemność jeść kolację w jej restauracji. Pojechałąm do stolicy odwiedzić męża i ten zrobił mi taką niespodziankę. Jako wyrozumiała małżonka nie chciałam naciągać go na ogromne koszty i wybrałam skromnie "kaszankę w sosie jabłkowo-musztardowym". Słuchajcie tak pysznej kaszanki to w życiu nie jadłam.
Ula, bardzo ciekawy przepis. Z mlekiem to jeszcze nie słyszałam żeby ktoś robił. Musze następnym razem spróbować. Moje uszka mniej więcej podobne, ale mają różne rozmiary Pozdrawiam.
Zuza - no właśnie przeczytałam u Ciebie, że ząb boli. Oj, bardzo współczuję. Ale racja, że lepiej teraz niż w same Święta. Moją Mamę to pamiętam kiedyś tzw. korzonki w samą Wigilię złapały. To dopiero była operacja! Ale jak CI roentgen zrobią to jutro powinno być po kłopocie. Trzymam kciuki.
A co do Gessler - ja też kilka razy jadłam coś u niej i zawsze było dobre. A Słodko-kwaśny to moja ulubiona cukiernia, takie torty jak tam mają to poezja po prostu. Ale właścicielka tam nie gotuje. Ma świetnych kucharzy. Natomiast jej przepisy to jest zdaje się ściema jednak.
Jadę po wielką choinkę!!! Pozdrowienia