Lenka, czytałam, że choroba Cię dopadła. Pozdrawiam zatem szczególnie ciepło i polecam dużo snu z przerwami na te wszystkie herbaty z malinami, cytrynami, miodami i co tam jeszcze kto wyznaje. Ja na gardło to od dawna tylko bardzo gorące mleko z miodem, a jak sytuacja jest dramatyczna, to jeszcze z cytryną - ohyda, ale kiedyś w jedną noc wyleczyło mi gardło ze stanu, w którym nawet jeść z bólu nie mogłam. Sciskam
Dlatego w poprzednim domu, gdzie w salonie była wykładzina (dziecko uczyło się chodzić więc spełniała zadanie antypoślizgowe), wstawiałam choinkę w taki wielki worek z czegoś bardzo cienkiego, ale mocnego. Worek był zamaskowany u dołu dekoracją, a gdy przychodziło do sprzatania to się worek rozwijało i zawiązywało u góry i całą choinkę się w nim zamykało. I dzięki temu podczas wynoszenia z domu udawało się uchronic tę wykładzinę od tysięcy igieł, któr e bym potem do następnych Świąt wydłubywała. Wtedy po raz ostatni miałam takiego zwykłego świerka, co to się sypie niemiłosiernie. A teraz mam tego Nordmanna oraz zamiast wykładziny deski drewniane, z których nawet jak coś sie nasypie, łatwo się sprząta Ale jeśli ktoś ma dywan, albo wykładzinę i sypiącego się świerka to bardzo polecam taki worek, bo oszczędza mase pracy poświątecznej.
I jeszcze na dodatek ten dziwny zwyczaj akurat z Niemiec musiał do nas przyjść! Czasem coś fajnego nawet stamtąd przywędruje Uwielbiam ten świąteczny kicz. Przyznam, że nie przepadam za choinkami pretendującymi do jakiejś trendy dekoracji - na przykład tylko biało-czarne, stonowane ozdoby, albo przezroczyste szklane kule w ilości pięciu albo niebieskie papierki ułożone w znak pokoju. To jakies pretensjonalne i w złym stylu. Choinka to chyba jedyny przypadek kiczu usankcjonowanego - mnogość i róznorodność ozdób nie razi, a wręcz przeciwnie - im więcej i bardziej kolorowo tym w lepszym stylu. Hej!
Podpisuję się obiema rękami, choinka ma być wielka, pachnąca, gęsta, (jodła), a na niej dużo różności do oglądania i do jedzenia. Nie chcę mieć choinki takiej, jaka stoi w supermarkecie.
Nie rozumiem też rodziców, którzy nie wieszają ozdób zrobionych przez ich dzieci, bo im "psują estetykę", a mam takich znajomych. Biedne dzieci.
A propos starych bombek - mam jedną z początku zeszłego wieku, jest srebrna, płaska, okrągła, ale nie w kształcie kuli, z jednej płaskiej strony jest gwiazdka, a z drugiej wytłoczony biegnący jeleń. To była ukochana bombka mojego taty i chyba tylko dlatego przetrwała dwie wojny światowe i to co potem. Zawsze ma honorowe miejsce na choince.
I jeszcze na dodatek ten dziwny zwyczaj akurat z Niemiec musiał do nas przyjść! Czasem coś fajnego nawet stamtąd przywędruje Uwielbiam ten świąteczny kicz. Przyznam, że nie przepadam za choinkami pretendującymi do jakiejś trendy dekoracji - na przykład tylko biało-czarne, stonowane ozdoby, albo przezroczyste szklane kule w ilości pięciu albo niebieskie papierki ułożone w znak pokoju. To jakies pretensjonalne i w złym stylu. Choinka to chyba jedyny przypadek kiczu usankcjonowanego - mnogość i róznorodność ozdób nie razi, a wręcz przeciwnie - im więcej i bardziej kolorowo tym w lepszym stylu. Hej!
Podpisuję się obiema rękami, choinka ma być wielka, pachnąca, gęsta, (jodła), a na niej dużo różności do oglądania i do jedzenia. Nie chcę mieć choinki takiej, jaka stoi w supermarkecie.
Nie rozumiem też rodziców, którzy nie wieszają ozdób zrobionych przez ich dzieci, bo im "psują estetykę", a mam takich znajomych. Biedne dzieci.
A propos starych bombek - mam jedną z początku zeszłego wieku, jest srebrna, płaska, okrągła, ale nie w kształcie kuli, z jednej płaskiej strony jest gwiazdka, a z drugiej wytłoczony biegnący jeleń. To była ukochana bombka mojego taty i chyba tylko dlatego przetrwała dwie wojny światowe i to co potem. Zawsze ma honorowe miejsce na choince.
Mam dwie takie bombki starsze ode mnie, no i zawsze robiliśmy jeże, aniołki, wieszaliśmy laski(cukierki) łańcuchy na choince i pierniczki zrobione z mamą a były i bombki, faktycznie biedne dzieciaki
I jeszcze na dodatek ten dziwny zwyczaj akurat z Niemiec musiał do nas przyjść! Czasem coś fajnego nawet stamtąd przywędruje Uwielbiam ten świąteczny kicz. Przyznam, że nie przepadam za choinkami pretendującymi do jakiejś trendy dekoracji - na przykład tylko biało-czarne, stonowane ozdoby, albo przezroczyste szklane kule w ilości pięciu albo niebieskie papierki ułożone w znak pokoju. To jakies pretensjonalne i w złym stylu. Choinka to chyba jedyny przypadek kiczu usankcjonowanego - mnogość i róznorodność ozdób nie razi, a wręcz przeciwnie - im więcej i bardziej kolorowo tym w lepszym stylu. Hej!
Podpisuję się obiema rękami, choinka ma być wielka, pachnąca, gęsta, (jodła), a na niej dużo różności do oglądania i do jedzenia. Nie chcę mieć choinki takiej, jaka stoi w supermarkecie.
Nie rozumiem też rodziców, którzy nie wieszają ozdób zrobionych przez ich dzieci, bo im "psują estetykę", a mam takich znajomych. Biedne dzieci.
A propos starych bombek - mam jedną z początku zeszłego wieku, jest srebrna, płaska, okrągła, ale nie w kształcie kuli, z jednej płaskiej strony jest gwiazdka, a z drugiej wytłoczony biegnący jeleń. To była ukochana bombka mojego taty i chyba tylko dlatego przetrwała dwie wojny światowe i to co potem. Zawsze ma honorowe miejsce na choince.
Mam dwie takie bombki starsze ode mnie, no i zawsze robiliśmy jeże, aniołki, wieszaliśmy laski(cukierki) łańcuchy na choince i pierniczki zrobione z mamą a były i bombki, faktycznie biedne dzieciaki
Wieszaliśmy orzechy ;wcześniej zbieraliśmy sreberka z cukierków i te orzechy w nie zawijaliśmy( jak świstaki), ,a jabłka wisialy tuż przy pieńku.