Oj dziewczyny, życie mi wracacie. Przez kilka godzin miałam jakiś problem z dostępem do ogrodowiska i już w panikę wpadłam! Tak się chyba uzaleznienie objawia!!!! No co ja bym zrobiła bez tej codziennej dawki..., no właśnie, czego? Chyba życzliwości, niezmiennej pasji, ludzi, których chetnie słucham i podpatruję. Jakiś taki inny świat. I mogę tylko powtórzyć - dobrze, że jesteście!
Pewnie, że juz mi depresja przeszła! Jak sobie dzisiaj sama zbudowałam stojak na drzewo do kominka, zaoszczędzając w ten sposób jakieś 200 euro na roślinki, to od razu mi lepiej! Pogoda była na tyle zyczliwa dla mnie frustratki, że pozwoliła dokończyć dzisiaj dzieła i nawet pomalować. Ale po południu juz się rozpadało i ma tak byc przez kolejny tydzień. Także piątkowa wyprawa do Keukenhof została przełożona na następny piątek.
Aha - Marzena, ja chciałam tylko zwrócić uwagę, że mimo, że być może wrzosy mi nie wymarzną (jak je posadzę), to nadal jestem Polką! He,he!
I znalazłam w internecie liriope variegata i kilka odmian berberysów, których nie mogłam nigdzie w okolicy namierzyć.
Ale wygląda na to, że najbliższe dni to będzie trochę przestój w pracach ogrodniczych, ale za to w przyszłym tygodniu ruszamy z kopyta!
Jeszcze raz dzięki dziewczyny!

