Robercie, marnotrawstwo i u nas jest w firmach i nie tylko- Sam wiesz.Z takiego marnotrawstwa firmowego 30 lat temu moja altanka działkowa powstała. A jak mówisz cedrowe bale na szmelc, to mi też pikawka sie włącza.
Wycieczki zazdroszczę, chociaż juz teraz rezerwaty, to jak i u nas skanseny -komercyjnie.
Macham łapką, do następnego wejścia. Miłej niedzieli.

Witajcie, miałem udany dzionek, byłem na terenach Indian Mohawk, a dokładnie w Kaledonii. Odbywał się tam festiwal muzyki i tańców indiańskich Pow wow. Pierwszy raz widziałem na żywo Indian w ich odświętnych strojach.





Powiem że stroje podobały mi się, ale muzyka do bani. Dużo było straganów z rękodziełem i jedzeniem.


Kupiłem sobie dwie koszulki, jedna z długim rękawem druga z krótkim i kanoe, podstawkę i popielniczkę do kadzidełek, w którą spada popiół,



oraz 3 pudełka kadzidełek, po 20 szt Podstawka jest z wypalonej gliny i pomalowana, ręcznie robiona przez Indian z plemienia Mohawk w Ontario. Jest dosyć duża, ma 36 cm i od razu bardzo mi się podobała. Stoiska przypominały mi nasz odpust, ino towar inny.


Cała imprezka odbywała się na brzegu Grad River. Koszt całkowity 250 zł, więc przyzwoicie. Jedynie bardzo żałuje że nie zdążyłem wczoraj kupić aparatu, miałbym super fotki ale może za rok się wybiorę jeszcze raz.

Janinko, Trawki choć strasznie zapuszczone to prezentują się o dziwo dobrze, Część już przesadziłem a te ze zdjęcia wszystkie muszę przesadzić w nowe dołki, jest w nich tyle perzu że aż strach. Ta górka jest z tłustej ziemi i nawet bez nawodnienia długo się będzie opierać suszy, nawodnienie się zrobi na jesieni. Z wyjazdu do Indian wróciłem zadowolony, przy okazji mam pamiątkowe fotki i zobaczyłem trochę wsi kanadyjskiej.


Haniu, kiedyś to na pewno było, teraz dużych zakładów państwowych już prawie nie ma a w prywatnych chyba tak nie ma. Tutaj już po żniwach, teraz kukurydza króluje. Na wsi podobało mi się, porządek, cisza i spokój i przepiękne widoki. Haniu sprawdzałem aktinidię, tamta nazywa się pstrolistna i faktycznie wytrzymuje u nas bez trudu. Dziś jeszcze fotki z Kaledoni, później wracam, do Edwarda.

Piękne stroje , nasze ludowe też mają dużo kolorów ale nie są tak kolorowe . Ja jeszcze pamiętam odpusty na których królowały ludowe stroje ... Najładniej było w Kołbieli .. A stragany takie jak na naszych odpustach tylko u nas już nie ujrzysz rękodzieła ..
To masz zamiar w Kanadzie zostać jeszcze dłużej ...

Kawał roboty za Tobą Robert. Dzielnie sobie radzisz. Oni nie powinni Cię tam wypuszczać wcale. Na etat niech Cię wezmą.
Indianie wyglądają bosko. Ich muzyki nie znam, ale od wszelakich ludowych pieśni uciekam .

Dzięki za zdjęcia. Kolory biją po oczach. No i pamiątkowe zdjęcie z "wypasionym" indianinem- świetne. Ty przy nim jak patyczak. hi,hi,
Ale chudość nie oznacza choroby, tylko siłę i sprężystość. Ten indianin koło Ciebie, nie dałby rady pracować tyle godzin co Ty i jeszcze potem na rowerze kręcić.
Gratuluję wycieczki.

Hau Robercie.

Jak dobrze,że indianie nie mieli barw wojennych )))))))))))

Witaj Robercie i szkoda, że tak późno wiemy, że tu jesteśmy, gdyż ja już w środę wracam do Polski i raczej już czasu nie będzie. Jednak tobie życzę udanego dalszego pobytu i wielu pięknych inspiracji ogrodowych. Będę zagladać do Twoich relacji

Witajcie, nie pisałem, gdyż długo pracowałem. Teraz jest roboty, to zostaje, przyda mi się grosz na nowy aparat. Właśnie w sobotę i w niedzielę latałem po sklepach i nie kupiłem. W sobotę pojechałem po K-5 II za 670 $ ale niestety nie było, mieli K-5 IIs za 800 $. Więc pojechałem w niedzielę po K IIs i znów to samo, mają nowy model K-3 za 1200 $. Trochę się wkurzyłem i zadzwoniłem do kolegi aby mi kupił aparat w necie, jest prawie 200$ różnicy i myślę o najnowszym K-3. Nawet nie myślałem o nim, ale za mniej niż tysiąca, to bym się szarpnął na takie szaleństwo. Maszyna super, ustawień tyle ze aż mózg się lasuje. Więc piszę puki nie mam sprzętu, bo jak kupie to na pewno nie prędko znajdę chwilę czasu. Kupiłem sobie wczoraj 3 książki. Jedną z wodospadami, Ontario. Są tam zdjęcia i mapki z dojazdem, dla mnie super. Druga przewodnik po rezerwatach okolicznych z mapkami i trzecia to album z zeszłorocznej burzy lodowej, która prawie na tydzień sparaliżowała to wielkie miasto. Są tam piękne fotki a dla mnie pamiątka, że mogłem widzieć to na żywo. Teraz siedzę z książkami i w necie robię sobie mapki w Googlach. Będę je drukował i jechał wytyczoną trasą.

I znowu uczta dla oczu! Piękne ogrody.