Dziękuję. Tak zrobię. Choć nie będzie to łatwe, bo to duże drzewo. Kilkunastoletni klon leopoldii, szczepiony wysoko.
Jest ważnym strategicznie drzewem, bo zasłaniam okno sąsiada, zależy mi aby go uratować (ale jeszcze bardziej zależy mi, aby zaraza nie przeniosła się na inne drzewa).
Wisi na nim karmnik, więc codziennie na drzewie harcuje stado ptaków, które pewnie poroznosiły mi te gruzełki po całym ogrodzie - aaaaa!

Na 2 niższych goldach też to zauważyłam, tylko w słabszym nasileniu.
Szkoda, że nie ma (albo ja nie mam) dostępu do lekarza drzew. Takiego, którego można by zaprosić na obchód ogrodu i sprawdzenie dobrostanu roślin. A potem diagnozy i recepty. Mnie by się przydało bardzo, bo w tym roku czułam się przytłoczona plagami grzybowymi i nie tylko

Najpierw zaczęło się od werticiliozy na klonach palmowych (straciłam połowę), potem była plaga ślimaków, następnie wredne białe mszyce na bukach (których od lat nie mogę się skutecznie i trwale pozbyć), czarne zresztą też ale na czymś innych, potem wszelkie rodzaje plamistości, mączniaki (nawet na catalpie, paulowni, magnolii i dereniu), pędraki w trawniku, no a teraz to - a Bu

Uwielbiam pracować w ogrodzie, wychodzić naprzeciw nowym wyzwaniom, ale te choroby mnie przytłaczają i demotywują.
No to się wyżaliłam