Bożenko - dzis cały ranek zatracałam się w Twoim ogrodzie, spacerowałam po rannnej rosie ładując akumulatory.


Nie spotkałaś mnie na swoim rannym "obchodzie" ?

Cudnie masz i słowo "zatracać" jest ze wszech miar właściwe.
Mam teraz chwilkę czasu na skrobnięcie i odwiedziny w ulubionych ogrodach-poranek to jedyny czas, kiedy młodzi lubią spać, a "starsi" doceniają jego urok i spokój.
U nas wnusiowy to nie jest dzień, a dni kilka. Nie powiem, że mnie to nie cieszy, no ale i zmęczyć potrafi. Dobrze, że Grześ przejmuje obowiązki gotowania, bo ja bym tego maratonu nie udźwignęła.

Dziś troszkę pracy im zadam, bo "Ciechocinek" był wczoraj i muszą na strawę zapracować


. Synowa zostanie oszczędzona z racji "cudownego" stanu.

Wieczorkiem kolejne dzieci wpadają.
Tobie życzę sił na wnuczkowanie i macham serdecznie.