Mirelko Joasiu Karolinko Madziu Aniu Asiu Andziu Sebek Margi bardzo dziękuję za dobre słowa
My już po pierwszym szoku zabraliśmy się do działania - jednym słowem padam z nóg!!!!
Zawsze jest dużo do roboty, a teraz nam się wszystko nawarstwia i w większości muszę robić to sama
Dachówki pozbierane, panowie od dachu zjawili się o 7 rano i zaczęli naprawę.
Zrobią ile się da bo okazało się że 400 dachówek które J przywiózł to za mało - potrzebne drugie tyle -a po sklepach udało mu się uzbierac tylko 130.
Sama byłam w jednym miejscu z dachówkami i kolejka była jak za świeżymi bułkami - wszyscy z okolicznych domów domawiali części, rynny, dachówki...itp
Do tego działam z trawnikiem, bo rosnie wiadomo jak oszalały.
Chcieliśmy sobie ułatwić życie i obniżyliśmy kosiarkę najniżej jak się da - a ta przy takim ustawieniu wypluwała trawę - czego mój J z sokolim wzrokiem nie zauważył podczas koszenia

.
Spędziłam dzisiaj 2 godziny na samy grabieniu.
Obsypałam nawozem to co skoszone - czyli jakaś 1/3 i dosiałam trawy w gołe placki.
Trawa miejscami bardzo wyschła, w innych jest znowu żółta - jak pan ogrodowy powiedział wypłukany nawóz.......nie wygląda za ciekawie.............mam nadzieję że moje zabiegi
cuś pomogą
Póki co nowości roślinnych nie będzie

.
Chiałam dosadzać coś w rabacie cebulowej, ale panowie od ogrodu mają za 2-3 tygodnie poprawiać odwodnienie i ta rabata będzie trochę naruszona - więc szkoda żeby rośliny się marnowały.
Także najpierw konieczne, mało ciekawe rzeczy do zrobienia

...........i potem wreszcie coś ciekawego, czym można nacieszyć oko
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za wsparcie :hug:!!!!!!!!!