Nieszko Moniko, Aniu -
Nieszko - kota najstarszy przywiózł Najmłodszej w prezencie z jakiejś swojej szkolnej wycieczki, dawno temu, jeszcze przed przyjazdem tutaj. Najmłodsza była wtedy załkiem mała i natychmiast obgryzła mu ogon z farby. To na pewno niezdrowe, kot zostal jej prędko odebrany i zwrócony dopiero znacznie później.
Monika, ale do lawendy masz dobre ręce
Aniu - oni stale gotują a ja pochłaniam niezliczone ilości plastikowych posiłków.
Kuchnia jest w użytku od samego początku swojego istnienia, a to już będzie prawie rok. Rok z życia naszej rodziny.
Zaczęło się od tego, że Najmłodsza dostała plastikową kuchenkę i zmywarkę na poprzednią Gwiazdkę. Niedługo potem pojawił się karton. No, nie można było go zmarnowac, taki zgrabniutki i tektura przyzwoita

Ponieważ i tak ciągle gotowali to postanowilismy, że będzie kuchnią.
Potem nadszedł etap kompletowania materiałów. Skrzyneczki po mandarynkach są niezastąpione. Każdy kartonik i plastikowe opakowanie oglądaliśmy pod kątem "co z tego można zrobić?" W końcu z dóch skrzynek powstał stół.
Potem poszperałam w skrawkach, uszyłam zasłonkę i zainwestowałam w biała falistą tekturkę "na meble" oraz papier do pakowania prezentów. W różyczki, bo kuchnia miał byc trochę retro, a poza tym rzadko który papier do prezentów ma charakter kuchenny.
Na Wielkanoc Najmłodsza dostała od Babci serwis. Trzeba było zmodyfikowac plany, żeby było na niego odpowiednie miejsce. Potem Najstarszy znalazł podłużny kartonik, ten który zostal szafka wiszącą. Był jeszcze po drodze pomysł na zrobienie wyciągu, ale upadł.
W maju Najmłodsza ma urodziny i dostała w przedszkolu swoje zdjęcie w ramce jako prezent - zawiesiła w kuchni.
W lecie mieliśmy przestój - dzieci czas spędzają na dworze, dużo wyjeżdżamy. Jesienią kuchnia powróciła, jako temat rozmów.
W listopadzie poszlismy na pochód z okazji sw. Marcina - dzieci idą wtedy z papierowymi lampionami oświetlanymi małymi żaróweczkami. Papierowa częśc lampionu długo nie wytrzymała, ale oprawa i żaróweczka się ostała. Wprawdzie Najmłodsza zerwała kabelek prawie od razu, ale od czego ma taśmę izolacyjną i ojca z wykształceniem technicznym? Się naprawiło no i też nie mogło się zmarnować, więc powstał plan zrobienia lampy. Któregoś wieczoru wydziergałam, ale nie od razu wpadłam na pomysł jak usztywnić. Doszło nawet do prób mocowania na drucikach. Porażka. Nasze recyklingowe zasoby nie obejmowały odpowienich drucików.
W grudniu dzieci robiły w swoich szkołach rozmaite ozdoby świąteczne z wykorzystaniem tzw. "klajstru", czyli czegoś w rodzaju bardzo gestego kisielu z mąki ziemniaczanej. I przynosiły do domu. W styczniu, przy sprzataniu gwiazdowego dobrodziejstwa mnie olśniło. Przecież można użyć krochmalu. No i w końcu usztywnilismy jakoś abażur. Jeszcze parę drobiazgów zostało do zrobienia, ale światło to zdecydowany krok naprzód. Najwyższa pora, po podłoga kuchni już się nadaje do remontu..
W każdym razie jeżeli tylko macie czas, to robienie zabawek jest bardzo fajna rzeczą : ) Można wykorzystac dosłownie wszystko co się ma, w tym opakowania, i nie potrzeba tu dużych inwestycji. Poza czasem, a to niestety jego zwykle brakuje najbardziej.
Czy to najdłuższy post jaki kiedykolwiek napisałam na Ogrodowisku? Chyba tak.