Agata, dziękuję

Jak to Sławko napisał kiedyś każdy ma jakieś umiejętności. Mnie się wydaje, że akurat do takiej kuchni nie trzeba mieć żadnych - to nie jest precyzyjna manualna praca a wykonanie było zgrubne, no bo miała być tymczasowa. Raczej pomysł trzeba miec po prostu i przynajmniej nie czuć wstrętu do dłubiania w kleju i papierze. Ale jak ktoś lubi haftowac to ma pomysły na hafty (nie lubię), jak ktoś lubi gotować to ma pomysły na przepisy a jak ktoś lubi dłubac w glinie to zajmuje się ceramiką. A jak ktoś żadnych takich "ręcznych" prac nie lubi to pewnie lubi robić coś innego. Na przykład zakłada bloga na którym recenzuje przeczytane książki (nie mogłabym, chociaż lubię czytać). Albo interesuje się pociągami i jadąc z Tobą pociągiem przez dwie godziny opowiada o lokomotywach (no trzeba być koneserem, żeby tego słuchać). Albo udziela się w grupach rekonstrukcyjnych i wieczorami szyje płócienne wkłady do rękawic zbroi rycerskiej (miesiąc temu nawet się nie zastanawiałam jak one się trzymały na rękach, trzeba było pasjonata spotkać żeby sobie poszerzyć horyzonty).
A jakiś czas temu na przykład, na fali ubranek dla Barbi, oglądałam w necie strony hobbystów-kolekcjonerów. Nie miałam pojęcia że w ogóle jest taka nisza: dorosłych, którzy zbierają Barbi nie dla samych lalek, ale jako modelki do kolekcji ubranek. Mnie to zupełnie nie kręci, to całkiem co innego szyć coś dla kolekcjonera (bo niektórzy szyją sami, ale nie wszyscy), jednak samo w sobie jest ciekawe. Ja w ubrankach widzę zabawki dla córki, a kolekcjonerzy widzą kolekcję.
Ludzie miewają takie odjazdowe zainteresowania, hobby i pasje, że nawet bym nie wymyśliła że można takie mieć.