No to szok przeżyłam... godzinę temu wypuściłam psy do ogrodu, a one prosto z wyskoku zaczęły bardzo ujadać więc wyszłam za nimi i co widzę......sąsiad ten co kiedyś obiecał wystrzelać moje futra bo "przecież psy nie powinny szczekać nawet na wsi" stoi przy mojej miedzy i centralnie gapi się w ogród w stronę tarasu! Pierwsza myśl to ta, że psy szczekały więc wyszedł nas ochrzanić ale zaraz kolejna myśl, że przecież stał tam już w momencie wypuszczenia przeze mnie psów, a wcześniej były w ogrodzie jakieś 3 godz. temu ze mną i nie robiły wcale hałasu! Dobrze, że mamy siatkę taką prowizorkę w obrębie tarasu na wybieg dla psów, bo młody by pogonił "obcego" gapia. Zastanawia mnie tylko po co tam stał skoro ze swojego okna widzi mój ogród i taras jak na dłoni, czyżby czegoś nie dojrzał co rośnie pod pergolą zaraz przy murze ,który nas oddziela? M wyszedł zawołał psy, a on ani mru mru i sobie poszedł z rękoma w kieszeni! No nie ogarniam co niektórych przypadków !Ciekawe jak długo tam stał? A u nas rolety średnio były spuszczone

no i po22 to już byłzmrok więc w ogrodzie dużo nie zobaczył, zresztą już kiedyś miało miejsce podobne zdarzenie, a ile razy mogło tak być i nikt z nas nie zauważył? No to dobranoc