Anek - to i tak jesteś dobra, ja marudzę już po pierwszej, po trzeciej tupię wkurzona a po piątej stwierdzam, że NIKT mnie nie zmusi, żebym się znowu przebierała. Po czym uznaję, że mam fantastyczne ciuchy w domu i uciekam... Za kilka dni patrzę "w szafę" i stwierdzam, że "nie mam co na siebie włożyć..." i powtórka z rozrywki... od lat tak samo... A na imprezy poważniejsze chodzę w pożyczonych ciuchach, bo po co mam wydawać skoro i tak nie wykorzystam Dla mnie jedyny sposób kupowania to "przy okazji bo akurat wpadlo w oko" - ale nie sprawdza się przy zakupach na wesele
Jak to miło, że są jeszcze inne tak lubiące zakupy ciuchowe kobiety jak ja
Tak wierzycie we mnie, że jeszcze ja w siebie uwierzę
A to mój posadzony w zeszłym roku Graham
A to Johan Lang.. też zeszłoroczny..
A to zeszłoroczne boniki
To żelazne róże i jeszcze Comte coś tam... to był dobry wybór dla początkującego ogrodnika.. Oczywiście dziewczyny różane pomogły czym sie kierować i wystawiły kilka żelaznych kandydatur...
Dziękuję dziewczyny.... Ewa i Ania oczywiście pierwsze skrzypce
Ania ja już marudzę, jak się muszę rozebrać w przymierzalni Ale zachowuję zimną krew...... a poz tym podobnie jak Ty, tyle, że nie pożyczam, bo nie mam nikogo pod ręka w tym rozmiarze
A na upał najlepsza kałuża.... i leżący wąż z pompą.. bo kiedyś trzeba będzie trochę posprzątać
I ławeczka... miejsce wolne od komarów... ale tylko w dzień, bo wieczorem juz i tu niebezpiecznie.... chlają łajzy niemiłosiernie.... zanim zrobiłam zdjęcia i polałąm ptaszka to mam dziesiat ukąszeń....