Piękne miejsca, cudowne łany śnieżyc, rzeczywiście jak w angielskim ogrodzie i "kluczyków", żółtych pierwiosnków lekarskich.
Jak patrzę na te ruiny domów, to myślę sobie że mógłby tam powstać taki ogród jak w Ninfie, we Włoszech, dziki, ale nie zaniedbany, gdzie nieład jest w istocie pozorny i wymagający wiele pracy nad osiągnięciem zamierzonego efektu. Nie myślę oczywiście o kopiowaniu Giardino di Ninfa, tylko inspiracji. Może tam są pomiędzy ruinami domów krzewy lilaków, jaśminowców, kalin, czy drzew owocowych?
Droga na zdjęciu z Twoim komentarzem "Pora wracać" to droga którą chciałoby się ciągle iść.
Mam nadzieję na zdjęcia tego miejca w czasie poźnowiosennym, gdy drzewa i krzewy się zazielenią.
Trafiłam do Ciebie z polecenia Ewy i nie żałuję

.