Od dawna planowałam wycięcie już do końca konarów umierającycyh drzewek owocowych. W ubiegłym roku przycięłam je z nadzieją, że może jednak zaczną rosnąć i żyć, ale nic z tego. To dwie bardzo stare śliwy, chore i ich los został przesądzony. Postanowiłam jednak zostawić ich pnie, jako naturalne podpory dla pnączy. Z jednej strony jest hortensja pnąca, z drugiej Wiciokrzew Paul Farges, który wreszcie pokazał pazur
Oto efekty mojej dzisiejszej pracy:
Na efekt pełnego zarośnięcia trzeba poczekać ze dwa lata jeszcze, ale idzie nieźle
Potem jeszcze musiałam obrobić te konary, część została spalona, część zabrał przemiły sąsiad do wędzarni, liście i trociny zebrane, późnym wieczorem, już po ciemku stwierdziłam, że chyba ogródeczek w porządku.
Kule muszą poczekać ...