Fakt, zdjęcia z okolic były dość poruszające. Nie wiem jak posesje, ogródki, bo nie ma żadnych informacji na ten temat, natomiast zatopienia wielu samochodów to niestety fakt. Jak dotad nie ma informacji o żadnych ofiarach śmiertelnych, ale przy takim poziomie wody mogło być tragicznie.
Weroniko, wygląda na to, że coś nas jednak łączy....
Cóż, muszę przytaknąć ; )
Jakoś się przejęłam - chyba Twoimi sandałkami jednak i od rana sprzątanie takie niecodzienne uruchomiłam w domu - pudło się uzbierało do oddania / wyrzucenia, od razu się porządniej czuję. Ustawiłam wszystkie książki na nowo i poczułam się bardzo bogata i zadowolona patrząc na nie, biorąc każdą w rękę i ustawiając według swojego systemu. A w związku z wczorajszą mini dyskusją mam do przeczytania biografię Moneta. Teraz smażę naleśniki. Mam nadzieję, że pochwalasz me działania Debro : )
Dzięki za wiadomości z dróg krajowych i żarcik.
Piszesz, że Ogrodowisko to jedna wielka rodzina, a może sekta ? bo nieżle wciąga ; )
ŁO MATKO!
Weroniko, ja wiem, że ja mam okropny charakter, ale żeby aż tak.... )))))).
A serio, to Ci zdradzę, że nic tak nie poprawia mi nastroju, jak - po straszliwej walce z sobą - właśnie odkurzenie księgozbioru. Mam sporo książek, gromadzonych od czasów studiów, nienawidzę czyszczenia półek otwartych regałów biblioteki i samych książek, ale jak już to zrobię, własnie ustawiając je na nowo, przypominając sobie ich zawartość dotykając okładek - dokładnie, co za bogactwo.
Przy okazji kolejne tomy lądują w sypialni przy łóżku - trzeba je odczytać na nowo.... wlasna biblioteka domowa to jest bogactwo. Masz rację.
A ja mam do przeczytania na nowo kilka biografii Chopina )))
Pochwalam Weroniko.
Porządkując swoje najbliższe otoczenie - wg własnego porzadku! - wprowadzamy do naszego życia niesamowite bogactwo ładu, dzięki któremu nawet najgorsze kataklizmy wydaja się do pokonania bez problemu.
Na koniec - naleśniki - ile razy domowe czynnosci i domowy ład czyni nas najszczęśliwszymi z ludzi
Sekta? - może być, jesli to tak wygląda
Jaka ładna odpowiedź : ) Ja się przy książkach tylko przestraszyłam, że chciałabym je wszystkie znów przeczytać, ale nie da się, no i przy pakowaniu tych dla najmłodszych aż żal mi się zrobiło, ze dzieci już z nich wyrosły, znam na pamięć każdą ilustrację i atmosferę, bo to książki z mojego dzieciństwa. Głupio mi się też zrobiło, że pamięć jest krótka, kiedyś zgłębiałam historię sztuki, teraz pozapominałam wiele...
Dobra recepta na przetrwanie kataklizmów. Ja czasem sobie myślę o tym ,co warte są te starania wobec ostateczności, kiedy się odchodzi z tego świata i osobisty ład i "system" traci wartość dla innych niezrozumiały i zbędny...
o masz naleśnik spalony! : )
Tylko nie wyrzucaj tych dziecięcych literatur. Wrócą do Ciebie kiedyś
Ja mam takie z ilustracjami Szancera, starutkie, lubię je oglądać.
Pamięc - coś o tym wiem. Mam spora część biblioteki z książkami z zakresu archeologii. Porzuciłam ten zawód gdzieś w połowie życia i poszłam 'w urzędy' . Kiedy biorę do ręki np. 'Zapomniany Świat Sumerów' i pamiętam jak zdałam na '5' jeden z najtrudniejszych egzaminów u słynnego profesora Ranoszka - eh, co ja dzisiaj z tego pamiętam...?
A te starania wobec ostateczności - jesteś o wiele, wiele młodsza ode mnie, a takie pytania zadaje się sobie bardziej na moim, niż Twoim etapie. Jeszcze nie jestem gotowa z odpowiedzią, ale coś mi świta, że ogród może być taką odpowiedzią...