To tak jak u mnie, wiem że da radę, a mimo wszystko się czlowiek martwi...nadopiekuńcza chyba jestem, a nawet nie chyba tylko na pewno...no przecież ja Go ze szpitala dopiero przed tygodniem przywiozłam, a On już z domu jesienią wybywa...kto to widział, żeby tak szybko rosnąć...
......Znaczy się pogoda od zachodu się zmienia...mimo wszystko życzę żeby przyspieszyła z tym przemieszczaniem się i do Ciebie słonko dotarło jutro
Kasiu, trawy sa chyba jednymi z najmniej problemowych roslin i tak trzeba je traktowac, sciac wiosna i tyle Nawozic specjalnie nie trzeba, podlewac tez, jak maja za sucho tez nic sie nie dzieje
Znam to dobrze! dwóch już wyfrunęło a trzeci jeszcze z nami , Ale już nogami przebiera, też wyfrunie.
Taka kolej rzeczy ,niby wszystkie o tym wiemy ale .. no własnie to ale....
jak dojedziesz Kasiu, daj znać
Że też na posadzenie traw tam nie wpadłam...nigdy dotąd nie było aż takiego problemu z tym miejscem.
Widzę, że ML pod płotem dobrze sobie radzą, malutkie jeszcze, ale nie widać, żeby stojąca woda im zaszkodziła
Już to raz przerabiałam, z córką. Ale jeszcze wtedy Grześ został, a to przylepka...jakoś się przyzwyczaiłam. Teraz, przez miesiąc, żadnego dziecka nie będzie...
Przyjechaliśmy o 23,00. Jak dojeżdżaliśmy, to akurat się światła wyłączyły wokół domu...ciemno było na ogrodzie, tylko wypatrzyłam białe lilie
Tam gdzie zalane było...jak kwitną...i dalie się rozkulały bardzo, i jeżówki są. Ostróżki widać z góry, nie zdechły. Jeszcze nie byłam na ogrodzie, tylko z góry przegląd zrobiłam.
Kasiu czekam na zdjecia lilii bo piszesz, o białchNo i reszty bo i dalie i jeżówki co mnie rosnac nie chca i nie wiem czemu? Poczytałam o synu co wyjechał i az mi zaraz sie smutno zrobiło chociaz tez wiem, ze taka kolej.A pogoda nie nastraja i wszystko wisi w powietrzu. Zycze Ci udanych prac ogrodowych i pogodnego nieba