Tak, kupiłam na przęsło New Daw i Super Dorothy.
Na kolumnę pójdzie Rosarium Uetersen. Wiem, że pospolity, ale wyrazisty, a tło jasne. Rośnie wysoko i kwitnie często, do tego dość odporny.
W ogóle poszalałam, Aniu, z tymi różami, bedzie kalapa po calaku. Bo zrobię sobie jakis misz-masz zamiast sadzić po kilka sztuk jednej odmiany, ale, za gwint nie mogłam się opanować, bo jest tyle piekności. Już mam wkopane: Jasminę, Ciderellę, Alexandra - Princesse de Luxembourg, Mon Petit Chou.
Czekają New Dawn i 3 szt. jakiś wielkokwiatowych z marketu (2xfiolet, 1x róż ale w odcieniu zimnym). A we wtorek ma przysłać... ok. 20 szt. Chyba mi na głowę padło. Przeciez ja jestem poczatkująca i teraz się trzęsę, że te skarby pomarnuję. Jedynie Bonicę, Pomponellę i The Fairy, Lovely Fairy zakupiłam w wiekszej ilości szt. A tak reszta to wszystko pojedyncze. Niestety nie mam żadnej naturalnej, a one mi jeszcze sen macą.
Mąż mówi, że pod te róże to ja dołki kopię do wód gruntowych
Daję im po bananie i popiół z popielnika, nie mogę dostać mączki kostnej ani suszonej krwi, ale też za mało się za tym kręciłam. A dziś u grąbczewskich (największa szkółka w mazowieckiem) zapomniałam o to zapytać, bo z oszołomienia od ilości roślin, no coż, dosłownie rozum mi odjęło.
Z tymi różami to ja naprawdę zgłupiałam, bo działka łysa,na wsi, z przeciągami, a ja róże kupuję. Chyba żeby je stracić pierwszej zimy, ech.