U mnie też chodnik zdeformowany, ale ja się za brukarskie roboty nie biorę. Może to i nie wygląda okazale ale jak na warunki polowe RODOSU może być.

KIedyś ojciec mówił synowi: Ucz się chłopcze, bo jak nie, to pójdziesz kamienie tłuc i bruki układać na kolanach.
A dziś fachowiec od bruku bierze super kasę, nie tylko od babci.



Zbyszku, wiem, że się dobrze uczyłeś ale oczy miałeś naokoło głowy, zeby w razie czego w każdej robocie prym wodzić. Gratuluję przedsięwzięcia.
U mnie w rodzinie brukarzy nie ma, więc muszę szykowac kasiorke.

A poza brukiem, ogród u Ciebie super się prezentuje. Nie zawstydzi Ciebie żaden laik. A i koneser wzroku nie odwróci, tylko chwalił będzie. Rodki i azalie w pełni kwitnienia, nic tylko podziwiać i chwalić. Co tez czynię.
Miłego dnia dziecięcego. Mam nadzieję, że wnuki do dziadka przybiegną?

Haniu dzięki za pochwały i opinie. Widzimy jak teraz Świat się zrobił. Brukarz cenniejszy finansowo od magistra. Pamiętam w pracy na początku lat dziewięćdziesiątych z pieczątek usuwano tytuły a pozostawiono stanowisko, imię i nazwisko. Chyba to była zaplanowana akcja równania do czoła he he he.

Wnuki były wczoraj a jakże. Dzień Dziecka był obfity w podarunki (cenowo nie). Dostały je wnuki i dzieci nasze też. Było wesoło i radośnie.
Miłego świętowania.

Zbyszku, dziękuję, będę świętować, bo ogród dziś z marszu po szczepieniu zaliczyłam. Podlałam i na 2 dni wysytarczy. Ale zdjęcć nie ma, nie wyrobiłam się.

Może rodzina namyśli się i zarządzi świątecznego grila po południu? Zobaczymy.
Tobie równiez odpoczynku w miłym towarzystwie.

Moja rodzina namyśliuła się i wywiozła mnie w piątek na wczasy pod moją gruszę.

Przyjechali po mnie dopiero dziś, w poniedziałek wieczorem, ale co się wykurowałam , to moje. I towarzysko, równiez nadrobiłam . W sobote kawa z jedną sąsiadką, w niedzielę pogaduchyn przez płotek z inna, a dziś z sąsiadem dogadała koszenie na alejce z mojej strony, skoro już wyprowadził swego czołga, to poprosiłam i o skoszenie po mojej stronie. Nic za darmo, następne koszenie moja kolej. Niestety.

Ale porządek musi byc.

Pozdrawiam

Haniu gratuluję wczasów pod gruszą czy innym drzewkiem. Takie oderwanie się od codzienności to świetna sprawa. Pracuję przy chodniku na kolankach ( mam podkładkę z pianki do klęczenia) i na chwilkę wpadłem do domciu bo gorąco okrutne na słoneczku. Pomalutku do przodu. Wieczorem z córcią założymy konstrukcję z listewek na jedna ze skrzynek gdzie są ogórki - aby się pięły do nieba. Ciekawe czy to zda egzamin a po drugie czy zechcą cos urodzić. Pozdrawiam i trzymaj się.

Ogórkom na początku trzeba pomóc, Nie wiem czy przywiązywać, ale na pewno nakierować do góry trzeba. Miałam kiedyś gruntowe w szklarni, to owijałam pęd jak przy pomidorach.

W tym roku w szklarni za wiele do owijania nie będzie. Posadziłam większość samokończących się, sztywnołodygowych. Przy paliku wytrzymają ciężar owoców, I mnie łatwiej między nimi poruszać się, nie kalecząc ich.

Zdjęcia chyba robione na kolanach? Piękna piwonia. Był taka u nas w domu, ale bardzo krótko kwitła.

Haniu - konstrukcja nad ogórkami zrobiona . Jeszcze zawiesić sznurki i ogórasy niech pokazują co potrafią. Tak trzeba im pomagać na początku bo same nie dadzą rady.

Jolu fotki robione z fotela. W niedzielę była piękna pogoda. Piwonia majówka - kilka lat temu przesadzałem i to prawda prawdziwa. Piwonia potrzebuje ładnych kilka lat aby po przesadzeniu powróciła do dawnego kwitnienia.







Przestało padać i zaraz idę na szychtę.

Zbyszku, mini nasadzenia- maxi wygląd! Gratulacje! Piękny ogródek!

Niezłe plony się zapowiadają.