kachat napisał(a)

Słuchajcie, czy ktoś w WARSZAWIE widział gdzieś może różaneczniki Haaga lub Helsinki TANIO? Wielkość dowolna, byle tanie były, bo dużo potrzebuję (tak poniżej 35zł). Byłabym wdzięczna za info, jeśli ktoś, gdzieś, coś by zapytał przy okazji szukania kwiatków dla siebie

a czemu akurat te ?

Fińskie, najlepsze, innych nie kupuję

Ja ci polecam grandiflorum.
Jest bezproblemowy i ma zawsze sliczne listki, najladniejsze ze wszystkich moich rodkow

Ale musi być widok tyle białych poduch Pozdrawiam

Kasya napisał(a)

Ja ci polecam grandiflorum.
Jest bezproblemowy i ma zawsze sliczne listki, najladniejsze ze wszystkich moich rodkow

Nie wątpię, że jest piękny (pokażesz u siebie foteczki jak zakwitnie..?? ), ale ja jestem wierna fińskim Są niezawodne w moim klimacie, inne mogą podmarzać, więc wolę nie ryzykować. Już się skusiłam na rodki półfińskie, mieszanki królewskie, i mam teraz same problemy z nimi. Bardzo bym chciała fińskiego Tigerstedt, ale nigdzie nie ma

malgorzata_szewczyk napisał(a)

Ale musi być widok tyle białych poduch Pozdrawiam

Hej Gosiu, dzięki za odwiedzinki Gęsiówki są super gdy kwitną, w ogrodzie botanicznym widziałam je posadzone kaskadami wzdłuż stromego strumienia i wodospadu - cudo! U mnie rosną zaledwie wzdłuż ścieżki, ale też fajne są, takie poduszeczki wylewające się na kamienie

Grandiflorum ci nie zmarznie
Ale Juz nie namawiam

Kasya, weź przestań, ja już miłość wieczną i jedyną fińskim wyznałam, a ty mnie tu chcesz do zdrady namówić... Popatrzyłam na tego grandiflorum, i ładny jest no, na dodatek wielki rośnie, a ja bym na zielony płot takiego potrzebowała sztuk kilka... Szybko u ciebie rośnie..?

I królewskie też strajkują? Przecież wysoką mrozoodporność mają:
Królowa Jadwiga (-30)
Kazimierz Wielki (-30)
O przylaszczce pomyślę... nie wiem gdzie by ją ulokować, żeby mniszek i gwiazdnica jej nie pochłonęły...

Anka, strajkują o tyle, że sporą część liści mają uszkodzoną przez zaparzenie (najpewniej), pąki w większości im sczerniały i uschły, a jedna odmiana przyjechała mocno chora... Normalnie powódź stulecia będzie, jak niedługo zacznę usuwanie tych wszystkich chorych czy uszkodzonych liści i pąków..... ;/

Fińskie sadziłam o różnych porach, i nidgy nie zachorowały, nigdy nic im się nie działo - no dobra, jeden rodek wsadzony na mocne słońce trochę sobie liście poparzył, ale to jeden taki przypadek był. A te królewskie... jak na razie same z nimi problemy, jak się do przyszłego roku nie zrehabilitują to będę je wymieniała na fińskie