a dlaczego szukasz cisów, które nie owocują? owoce są bardzo ładne, moje nawet malutkie cisy owocują.
czerwona osnówka owocu cisa jest jego jedyną nie trującą częścią.

kachat napisał(a)

Kasya, dzięki - to może rzeczywiście muszę spróbować z nimi... Ciekawe, czy wszystkie gatunki i odmiany cisów mają takie same wymagania, czy są jakieś odporniejsze na suszę i niskie pH..?

nie mam zieloneo pojecia jaki gatunek jest u rodzicow, moge tylko powiedziec ze jest duzy i rozlozysty

Nie chciałabym cisów owocujących z dwóch powodów: raz, żeby się nie wysiewały (nie wiem, czy u mnie by miały ochotę, ale w ogrodzie botanicznym widziałam wszędzie małe cisątka, sieweczki takie, w setkach, rosnące nawet dość daleko od swoich rodziców), i dwa, aby jakiś durny zwierz domowy nie pomyślał, by mi przynieść takie śliczne kuleczki do zabawy (i przy okazji by nie połknął jakiejś).

Ewko, a możesz polecić jakieś krzewy liściaste? Takie, co ci ładnie rosną, nie chorują, i pod które nie trzeba tony lepszej ziemi dawać Takie do cienia i półcienia. Na razie posadziłam derenie białe, kilka berberysów i irgi błyszczące, ale krótko rosną i jeszcze nie wiem, czy im się u mnie podoba..

Kasya napisał(a)

nie mam zieloneo pojecia jaki gatunek jest u rodzicow, moge tylko powiedziec ze jest duzy i rozlozysty

No tak, z tymi roślinami sadzonymi lata wcześniej to właśnie tak jest, że zwykle nie wiadomo co to dokładnie było Heh, ja po 8-miu latach odkryłam, że przy różaneczniku znanym jako NN jest ciągle oryginalna plakietka ze szkółki ukryta No nic, będę musiała chyba po prostu poekseprymentować z tymi cisami.

a z krzewow lisciastych to jeszcze tawuły dobrze tam rosna
i jeszcze, juz nie krzewy , ale polecam bo pieknie sie rozrastaja i kwitna przylaszczki

tak naprawdę - z liściastych - warunki, które podajesz spełnia tylko i wyłącznie winobluszcz pięciolistkowy. wprawdzie to nie krzew, ale od ciebie zależy w jakim kształcie dasz mu podporę. nie bez powodu w tych naszych laskach naturalnie to występuja tylko suche igły i szyszki. trzeba się z tym pogodzić.

ja nie mam zamiaru ani sił ani możliwości zagospodarować całego mojego lasu. oddzielam zielonym ekranami małe kawałki tylko tam, gdzie codziennie je wszyscy oglądają - wzdłuż podjazdu i pod ścianami domu, za tymi ekranami suchy las, a przed nimi linie nawadniające. innego wyjścia nie widzę, a nie chcę zupełnie rezygnować z ogrodu z powodu posiadania suchego lasu. nie chcę też się zapracowywać na śmierć. a taki suchy, pusty las tez ma swój urok - warto go trochę zostawić.

berberysy i irgi mi rosną, ale słabo i nie są ładne. dereń bez podlewanie usechł, one lubią mokro. mam teraz dwa derenie pod brzozami, ale ma kroplowniki i rosną, bez szału ale żyją.

powiem ci, że cały czas nie mogę wyjść z podziwu, jak ci te rododendrony urosły. ja próbowałam kilka razy, do dzisiaj zachowały się trzy sztuki, najstarszy ma jakieś 8-9 lat i 30 cm wysokości. maja korę, torf, podlewanie zakwaszona wodą....no nie wiem.

Powinny sobie poradzić w Twoich warunkach żarnowce tylko muszą mieć słońce ,a Ty chcesz do cienia ..może sobie półcieniu jednak poradzi.Myślę o Boskoop Ruby.

ja się przed chwilą zdecydowałam i kupiłam w sklepie internetowym 50 sadzonek głogów na żywopłot (za 45 zł plus przesyłka). potrzebuje ok 8 mb zielonego ekranu (półkole wokół kamiennego placyka), chyba wystarczy? spróbuję

i powiem wam, że od trzech lat mam posadzone w rowki z lepsza ziemią zwykłe tuje szmaragdy, maja nawadnianie i rosną dobrze, chyba nawet lepiej niż w pełnym słońcu. oczywiście przycinam im czubki, bo ich naturalny kształt raziłby w lesie i tworzą całkiem niezłe ściany. zresztą myślę, że 2-3-4 gatunki wystarczą, więcej już stworzy chaos.

żarnowce sadziłam 3 razy, zawsze mi zmarzły, nie wiem dlaczego.?

Ewka, a może za głęboko posadziłaś rododendrony..? Albo nie miały bryły korzeniowej poszarpanej? Wtedy bardzo krótko żyją Albo jakieś nieodporne na mrozy gatunki może..? Ja polecam fińskie, to właśnie te nasze - Helsinki i Mikkeli

A co do lasu, to prawie połowa będzie zostawiona samej sobie, resztę chcę obsadzić czymkolwiek zielonym. O dziwo całkiem ładnie rosną mi paprocie, narecznica samcza, i planuję zrobić kilka większych paprociowisk. Po obwodzie działki będą świerki i krzewy liściaste (tylko jakie..???) plus gdzieniegdzie rododendrony, a przed nimi paprocie, runianki, barwinki, trochę funkii i tawułki w dwóch poletkach z wymienioną glebą.

Coraz bardziej mi się wydaje, że z roślinami to jedna wielka loteria - posadziłam np. takie dwa kopytniki blisko siebie. Jeden jakoś tam rośnie, trochę liście mu zżółkły, co rok tak samo wygląda. A drugi, 30cm dalej, jest dwa razy większy, liście ma ciemne i lśniące... Sadzone identycznie, w tę samą ziemię, niemal w tym samym miejscu, a jak Dawid i Goliat wyglądają.