Piątek, 11 października 2013
Przyczepka
Co ja narobiłam, to narobiłam, to chyba był najgorszy dzień mój na Ranczo.
Dziś przyjechałam tam z rana , bo koledzy obiecali ze mi pomogą przeciągnąć altankę.
Zabrałam się do porządków wyciągnęłam kołki i deski z pod przyczepki . deski ze schowka przy przyczepce, porzucałam wszystko pod domek narzędziowy z boku.Jak się zmęczyłam dla urozmaicenia, poszłam pokopać dalej ogródek pobocza na kwiatuszki.
Wiem że strasznie ciężko mi jest kopać, ale jestem zawzięta i ciągle mówię sobie – „Oooooooo jeszcze kilka razy łopata i już odpocznę, kiedy zmęczę się i ledwo zipię, robię przerwę na papieroska i kilka łyków kawusi. Pozniej coś mnie gna – „No wstawaj dalej do roboty, bo za długo siedzisz, już odpoczęłaś, czasu szkoda”! Robiąc to i owo czekałam na kolegów. Patrzę na zegar a tu już 13-ta i nikogo niema. Ale mój złociutki piesunko zauważył że ktoś idzie w stronę furtki i szczekaniem oznajmił mi to.
To Był kolega „A” był sam. Zapytałam a gdzie reszta kompanów? Pan „ A” tylko machnął ręką i mówi ja obiecałem to i przyszedłem słowa dotrzymałem.
Dawaj bierzemy się do roboty z tą przyczepką. Złapaliśmy za to co sterczało z przodu jakieś żelazo z hamulcem i staramy się nakierować koła w prawo do skrętu, a te koła ani drgną, kręcimy w lewo kręcimy w prawo a tu nic! Hmmmm podumał Pan „A”
Mówi do mnie „To trzeba sposobem, bo my we dwójkę nie damy rady za słaba siła”.
Wziął łopatę wykopał dołek pod kołami przyczepki i mówi do mnie – Jak ja włożę tam kołek pod to żelazo to ty pchaj przyczepkę. Tak też zrobił on kołkiem i żelazem pchał a ja ramieniem, no i cykkk, przyczepka wskoczyła kołami do dołka. Teraz kolega mówi do mnie – Ja podniosę przód kołkiem a ty nakieruj koła w prawo, wykopał później jeszcze jeden dołek i pchaliśmy ta przyczepkę aż mało nie wyzionęliśmy ducha, aż mu spodnie na tyłku pękły hehehhehe. Zaczęłam się śmiać i przyczepka do dołek wróciła spowrotem ani drgnie.
Krzyczę o Matko Boska „A” dawaj pchniemy , czort z tymi spodniami,hehehehe.Ale tym razem przyczepka nas nie słuchała ani w prawo ani w lewo, coś się tam tak zaklinowało że ani rusz. Pan „A” mówi do mnie czekaj pójdę zobaczę kto dzisiaj ma służbę w kółku rolnym, może pomogą? – Poszedł , nie było go okł pól godziny, ja się wzięłam za dalsze kopanie rabatu, aż tu patrzę jedzie pan „A” traktorem a z nim jeszcze dwóch Panów – Dzięki Bogu wybawili nas z kłopotu wyciągnęli ta przyczepkę aż pod bramę i po kłopocie było z głowy. Dobrze ze nam pomogli ucieszyliśmy się. Zaczęłam szybko robić wolny teren z miejscu gdzie stała przyczepka , bo w przyszłym tygodniu przywiozą druga altankę jako domek gospodarczy 3x4 . W sumie zmieniłam plany nie kupię tego drogiego domku , bo pomyślałam ze jest za drogi , kupiłam drugi taki sam jak mam tylko dłuższy i z okienkami 3 okienka i drzwi. Przynajmniej zrobię go tak jak ja będę chciała i mam 20 lat gwarancji że mi to nie spleśnieje i nie zgnije. Później wiosną obiję ściany ładnie płytą , i zrobię ładną podłogę i będzie jak w cukiereczku. Przynajmniej będę pewna że myszy mi tego nie zjedzą. Uszczelnię ładnie podłogę robiąc wylewkę cementową a na to położę panele i będzie bardzo ładnie. Widzicie jak się dziś natyrałam znów , będę musiała robić szałasisk na drzewko, ale co tam ja lubię majsterkować.
Jutro znów cały dzien mam co robić, ale warto było .