Viola
12:27, 23 wrz 2014

Dołączył: 20 sie 2013
Posty: 3482
Post Toszki skopiowany z wątka Danusi "Mój skromny ogród":
Jeszcze raz powtórzę - nie dajmy się zwariować z tym kompostem!
Jeśli w pewnym momencie trawa w kompostowniku zaczyna śmierdzieć (a trawa skoszona tak miewa, bo jest po prostu mokra, nasączona sokami) to oznacza, że warstwa jest zbyt gruba, zbija się i trzeba ją ruszyć widłami dosypując albo suchych liści, albo trocin, a jeśli tego nie mamy to z ziemią (lepiej by było z kompostem dojrzałym, ale teraz pisze o wersji startowej). Podobnie z trocinami.
Mnie osobiście zdarza się wiosną, po cieciu suchych miskantów wrzucić je do skrzyni, po czym za kilka miesięcy znajdywać je na obrzeżach skrzyni w stanie nienaruszonym. To przerzucam je na środek pryzmy i przesypuję resztą pracującego kompostu.
Moi profesorowie zawsze uczyli mnie, aby warstwy przesypywać ziemią. Cienko. Ważne by materiał użyty na kompost był maksymalnie różnorodny, bo to zapewnia bogactwo "witamin" w finalnym produkcie. Można posądzić moją wiedzę o przestarzałość (bo lata świetności mam już za sobą), ale z racji wykonywanego zawodu często bywam w Holandii i oczywiście z racji obecnej pasji ogrodniczej muszę zawsze podejrzeć to i owo. I tam tak samo robią z kompostem.
Natomiast ziemi do kompostu nie dodaje się na Worms Farm (Farma dżdżownic) np. w USA. Tam materiałem jest produkt z recyklingu, czyli świeży obornik (koński lub bydlęcy), suche liście np. z zieleni miejskiej i z barów, restauracji resztki owocowo-warzywne. Podkreślam - wszystko jest z recyklingu, za darmo. Papieru się nie dodaje, bo ten kosztuje. A tam zysk ma być. Celuloza (potrzebna do tworzenia dżdżownicom jajeczek) pozyskiwana jest ze słomy/trocin z obornika i suchych liści.
Dżdżownice są pracownikami, a produkt finalny ich pracy sprzedaje się w workach za niemałe pieniądze.
Liście z orzecha mieszam z obornikiem, lub z dojrzałym kompostem, pakuję w worki foliowe, dziurawię je i zostawiam do wiosny. Na wiosnę dorzucam do świeżego, zbieranego kompostu. Liście dodatkowo się przerabiają. Natomiast słynny juglon, allelopatyczny związek charakterystyczny dla całego rodzaju Juglans występuje jedynie w liściach świeżych, a w trakcie ich usychania zanika w wyniku polimeryzacji. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że suche liście spokojnie można dodawać do kompostu. I ja tak robię, a na potwierdzenie braku "toksyczności" mojego kompostu dodam fakt, że muszę ciągle oddawać/rozdawać moje rozrastające się w nadmiarze rośliny.
Jeszcze raz powtórzę - nie dajmy się zwariować z tym kompostem!
Jeśli w pewnym momencie trawa w kompostowniku zaczyna śmierdzieć (a trawa skoszona tak miewa, bo jest po prostu mokra, nasączona sokami) to oznacza, że warstwa jest zbyt gruba, zbija się i trzeba ją ruszyć widłami dosypując albo suchych liści, albo trocin, a jeśli tego nie mamy to z ziemią (lepiej by było z kompostem dojrzałym, ale teraz pisze o wersji startowej). Podobnie z trocinami.
Mnie osobiście zdarza się wiosną, po cieciu suchych miskantów wrzucić je do skrzyni, po czym za kilka miesięcy znajdywać je na obrzeżach skrzyni w stanie nienaruszonym. To przerzucam je na środek pryzmy i przesypuję resztą pracującego kompostu.
Moi profesorowie zawsze uczyli mnie, aby warstwy przesypywać ziemią. Cienko. Ważne by materiał użyty na kompost był maksymalnie różnorodny, bo to zapewnia bogactwo "witamin" w finalnym produkcie. Można posądzić moją wiedzę o przestarzałość (bo lata świetności mam już za sobą), ale z racji wykonywanego zawodu często bywam w Holandii i oczywiście z racji obecnej pasji ogrodniczej muszę zawsze podejrzeć to i owo. I tam tak samo robią z kompostem.
Natomiast ziemi do kompostu nie dodaje się na Worms Farm (Farma dżdżownic) np. w USA. Tam materiałem jest produkt z recyklingu, czyli świeży obornik (koński lub bydlęcy), suche liście np. z zieleni miejskiej i z barów, restauracji resztki owocowo-warzywne. Podkreślam - wszystko jest z recyklingu, za darmo. Papieru się nie dodaje, bo ten kosztuje. A tam zysk ma być. Celuloza (potrzebna do tworzenia dżdżownicom jajeczek) pozyskiwana jest ze słomy/trocin z obornika i suchych liści.
Dżdżownice są pracownikami, a produkt finalny ich pracy sprzedaje się w workach za niemałe pieniądze.
Liście z orzecha mieszam z obornikiem, lub z dojrzałym kompostem, pakuję w worki foliowe, dziurawię je i zostawiam do wiosny. Na wiosnę dorzucam do świeżego, zbieranego kompostu. Liście dodatkowo się przerabiają. Natomiast słynny juglon, allelopatyczny związek charakterystyczny dla całego rodzaju Juglans występuje jedynie w liściach świeżych, a w trakcie ich usychania zanika w wyniku polimeryzacji. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że suche liście spokojnie można dodawać do kompostu. I ja tak robię, a na potwierdzenie braku "toksyczności" mojego kompostu dodam fakt, że muszę ciągle oddawać/rozdawać moje rozrastające się w nadmiarze rośliny.
____________________
Viola Pomóżcie wyczarować mi ogród
Viola Pomóżcie wyczarować mi ogród