Pod koniec marca zaczęłam przygodę z różami. Parę dni po posadzeniu był niezły mróz więc wszystkie listki przymroziło . Odbijały od nowa. Wszystkie (siedem sztuk) się przyjęło, ładnie rosną (choć powoli). Największe pozytywne wrażenie zrobiła na mnie róża Red Leonardo da Vinci Jako pierwsza wystartowała i ma najładniejsze, zdrowe liście, masę pączków i jeden kwiat
Pączki są dziwne, wyglądają jakby były wyschnięte lub spalone, ale widzę, że kwiat po rozkwitnięciu jest juz pięknie wybarwiony. Pączki rozwijają się bardzo powoli, kwiat utrzymuje się na tym samym etapie tez kilka dni. Kolor absolutnie NIE czerwony i absolutnie nie do uchwycenia aparatem. Mało tego nawet nie potrafię opisać jaki - bardziej malina, jasny amarant, nie wiem. Jak róża będzie rosła tak jak do tej pory, jesienią dokupię jeszcze kilka

Kupiłam taką teściowej na urodziny w zeszłym roku bardzo mi sie spodobała a sobie kupiłam różową masz dobry gust

Agawita napisał(a)

Kupiłam taką teściowej na urodziny w zeszłym roku bardzo mi sie spodobała a sobie kupiłam różową masz dobry gust

Rózową? Czyli Leonardo da Vinci? Tez miałam na nią chrapkę i nie wykluczone, że pójdę w Leonardy bo widzę, że to zdrowe, niewymagające róże... i piękne

Viola napisał(a)

Jest idealna! Śliczna!

Śliczna, to fakt. Dziękuję

Piękne róże i nazwa łatwa do zapamiętania

Viola napisał(a)

Rózową? Czyli Leonardo da Vinci? Tez miałam na nią chrapkę i nie wykluczone, że pójdę w Leonardy bo widzę, że to zdrowe, niewymagające róże... i piękne

Ehe faktycznie są zdrowiutkie tfu tfu, podsypałam kompostem na wiosnę i teraz mają mnóstwo pąków nawet mszyc na niej dużo nie miałam zdjęcie wklejam u mnie

ryska napisał(a)

Piękne róże i nazwa łatwa do zapamiętania

Bardzo łatwa, tylko mi twarz Leonarda jakoś do róży nie pasuje. Chyba bardziej umysł Nie lubię jak róża ma męskie imię. Ale tej wybaczę, jakoś ją przechrzczę (o matko jaki wyraz wymyśliłam, nawet nie wiem jako to się pisze). Rysko, miło Cię WIDZIEĆ

Wiolu
Pąki mojego Red Leonardo... też takie jakby przypalone, zapieczone i wogóle się nie rozwijały więc je oberwałam. Zastanawiam się czy to od palącego słońca bo rośnie na słonecznym stanowisku. Chyba go przesadzę jesienią na inne stanowisko. Narazie go poobserwuję.
Podziwiam ogrom pracy jaką włożyłaś w ogród pracowit pszczółko. Ślicznie juz jest.
pozdrawiam

Violka, widzę, że różanie się rozkręcasz i kolejne zakupy planujesz