Dziewczyny!
Spokojnie!
Kwiaty są przepiękne!
Jeszcze raz przedyskutujmy temat: trzymanie w dłoniach ciepłych, spoconych stymuluje uwalnianie alkaloidu akonityny. Dlatego nie dopuście do zakwitnięcia, żeby nie kusiło do zrywania lub oddajcie rośliny innym dopóki dzieci małe.
No i stanowisko - wg mnie przy altanie to nie jest najlepszy pomysł, raczej gdzieś w mało atrakcyjnym dla dzieci miejscu.
Filomenko moje dzieci mają juz 15-18 lat nie zainteresowani zrywaniem kwiatków do bukietów. Przy altanie , ale w głębi rabaty, bardziej się bałam objawów jak po dyptamie
Do plewienia mam rękawiczki, a plewie tylko ja. Jedynie o rozsianiu nasion muszę pamiętać....no chyba , że dla pszczół szkodliwy to wywalę z bólem serca bo dwa lata na niego polowałam
Ja tam Renia bym jednak oddała komuś. Tak jak nie dostałam wilczomlecza itd i słusznie.. jak podrosną to posadzisz sobie znowu. I tak dzieci trzeba pilnować w dzisiejszych czasach, to niech ogród w miarę będzie ok
Sylwio
nie słyszałam, żeby rośliny truły owady, czekają na nie, wabią je słodkim nektarem by je zapylić, by móc się rozmnożyć. To my ludzie zabijamy owady toksyczną chemią.
Miejmy ogrody jakie chcemy, tylko świadomie sadźmy rośliny, kształćmy się, przekazujmy sobie cenne informacje - to piękne na forum - bezinteresowne dzielenie się tym co mamy, posiadamy.
A przede wszystkim myślmy o bezpieczeństwie swoim i najbliższych.
miłego dnia
A jeszcze a'propos wilczomlecza - kiedy mój syn miał 3 lata odwiedziła go koleżanka. Wpadłą na pomysł maseczki na twarz z soczku z roślinki - sokiem z wilczomlecza wysmarowała czoło mojego dziecka - skończyło się jedynie na poparzeniu i zejściu skóry z czoła. Po tygodniu nie było śladu, ale do dziś mam ciarki na plecach, że mój syn mógłby stracić wzrok.
Dzieci to mają wyobraźnię, tylko wiedzę jeszcze ograniczoną, trzeba pilnować jak oka w głowie. Jak moi byli mali miałam tylko warzywnik, a i to co chwilę szpital był bo takie mieli pomysły. Cieszę się, że ten etap za nami
O rany, ale dyskusję sprowokowałam! Nie wydaje mi się by tojad truł pszczoły. Ja sama mam w ogrodzie tojada, dostany od cioci, więc nie wyrzucę. Zresztą bardzo go lubię.
Ludowa nazwa to mordownik. Mam go też u siebie. Ładnie się komponuje z jesiennymi trawami i astrami.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz