Wpadam na chwilę. Minionej nocy szlała nad naszym regionem potworna burza... jak długo żyję nie przeżyłam nigdy czegoś tak potwornego... Miasto wygląda jak jak po działaniach wojennych, pozrywane dachy, powypychane do środka okna, drzwi, fruwające garaże, drzewa powyrywane z korzeniami, połamane wielki starodrzew. Dwa parki przestały istnieć, cmentarz zdewastowany. Nie da się tego wszystkiego opisać słowami.
U mnie sporo strat, spod plastikowych okien woda lała się do domu jak z węża strażackiego, zabrakło suchych ręczników. Poderwało nam papę na dachu więc w domu powódź. Zerwało nam elewację z sidingu, wyrwało płot, tuje przyginane były do ziemi o pozbijanych świecznikach, wazonikach, lampionach i dzbanach nie ma co wspominać.
Ja jeszcze nie mam odwagi wyjść na zewnątrz, wystarczyło co zobaczyłam w nocy. Sprzątnęłam taras i uciekłam do domu. Zbiera się na płacz.
Ale żyjemy. Pięć osób tej nocy zginęło
Pozdrawiam Was ciepło. Wrócę jak trochę się ogarnę
____________________
Ola -
Moja walka z wiatrakami czyli kamieniołom trochę z przypadku
Nie chcesz - znajdziesz powód, chcesz - znajdziesz sposób