Nie, nie jest szkodliwa ponieważ jest wykonana w 100% z naturalnych włókien. W taką samą jutę owijane są korzenie roślin sprzedawane wprost z gruntu. Trzeba liczyć się Mirellko tylko z tym, że po kilku latach juta zacznie się trwale rozkładać. Przypuszczam, że w tym czasie również rozłożony na rabatach żwir będzie wymagał pewnych zabiegów pielęgnacyjnych.
Nie będę linkować, wystarczy wpisać w przeglądarce JUTA OGRODNICZA lub TKANINA JUTOWA.
Tak. Dwa razy.
Nie zauważyłem żadnych skutków ubocznych, a o chorobach grzybowych roślin czytam tylko w książkach i stąd wiem, że takie istnieją. Moje doświadczenia zastosowania oprysków sporządzonych na bazie wywaru z jaskółczego ziela nie są miarodajne, ponieważ na przemian stosuję od lat opryski z ANHK które również zapobiegają rozwojowi wszelkich patogenów.
Stosowałem takie same proporcje jak przy sporządzaniu wywarów z pokrzywy.
Tak wygląda u mnie jaskółcze ziele przygotowane do sporządzania z niego roślinnych preparatów.
A co my robimy tymi sposobami o których piszę ja, Toszka, Mazan i jeszcze parę innych osób? Dokładnie to samo co natura. Z tym, że edafon w naszych ogrodach jest niszczony i dlatego musimy robić wszystko, aby o niego dbać, i stwarzać mu odpowiednie warunki do egzystencji. Przecież to on daje początek życia naszym roślinom w ogrodzie a nie sztuczne nawozy. Liczę Paulinko na to, że już niedługo pochwalisz się także piękną próchnicą która będzie powstawać w Twoim ogrodzie.
Waldek zamieszczane przez Ciebie zdjęcia glistnika dalece mnie zmyliły, przed chwilą wyszukałam sobie w googlach i widzę, ęe mam tego ziela u siebie od zatrzęsienia! Co mówisz z tym robić, jak wykorzystać ??
A propo's dżdżownic, pewnie nieźle się narażę ale mnie trochę te istoty wnerwiają. W trawniku mam ich od groma, trawa nie zdążyła się mocno rozkrzewić a te małpy wywalają mi kopczyki ziemi. Trawnik wygląda jak zaminowane pole
A ja powiem Ewa drugie.
Cieszę się, że jest mi dane być pośród Was i żyć z Wami pasją do ogrodów i do ogrodnictwa. Poza tym atmosfera i ludzie są tu naprawdę świetni.
Buźka.
Marti.
-To jest właśnie przykład na to, że nie jestem żadnym ekologiem, czy ortodoksyjnym właścicielem naturalnego ogrodu. Na wszystko patrzę z chłodną głową i nie ,,potępiam w czmbuł" nawożenia mineralnego, a jedynie daję wskazówki i apeluję do maksymalnego jego ograniczenia. Starajmy się stwarzać roślinom warunki jak najbardziej zbliżone do ich warunków środowiskowych.
Marti. Sama już zauważyłaś, że Twoje cisy przeniesione do innego miejsca raptem zastopowały swój wzrost i rozwój. Podobnie rzecz się ma z nawożeniem. Rośliny muszą się najpierw dostosować i przyzwyczaić do nieco innych form dostarczania im pożywienia. Do nieco zmienionego odczynu gleby, no i przede wszystkim do zmasowanego życia wokół ich systemu korzeniowego pożytecznych mikroorganizmów które to muszą mieć czas na zawiązanie symbiozy.
Właścicielom plantacji zależy tylko na tym, aby młode rośliny w jak najkrótszym czasie przybrały jak najwięcej masy. Nam natomiast powinno zależeć na tym, aby nasze rośliny miały dobrze rozbudowany system korzeniowy, prawidłowo i naturalnie wykształcone pędy i koronę, a nade wszystko aby były odporne na choroby.
Przywiezione ze szkółki rośliny po pewnym czasie możemy przez rok, dwa nawozić jeszcze minimalnymi dawkami nawozów mineralnych bez szkody dla nich i organizmów glebowych.
-Drugie zagadnienie zaczerpnięte jest z wątku o ANHK i chodzi w nim o to, aby pożyteczne mikroorganizmy zdobywały sukcesywnie przewagę nad patogenami w walce o terytorium i pożywienie.
Stąd wziął się ten skumulowany atak. Poza tym rośliny wypuszczają nowe pędy, które również w pierwszej fazie rozwoju nie są niczym zabezpieczone. Wszystkie stosowane przez nas biopreparaty ograniczamy z roku na rok tak, aby nie doprowadzić do sytuacji odwrotnej w której to pożyteczne mikroorganizmy zaczynają walczyć same ze sobą. Choć to trudne, to w ogrodach najważniejsza jest biorównowaga.
Niczego nie może być za dużo, ani niczego za mało. Wtedy możemy być pewni, że nasze rośliny będą zdrowe.