Różyczki Matthias Claudius nie mam, ja na jesień zamówiłam parę krzaczków angielek z Holandii (Imogen, Boscobel, Wisley), coś z niemek (Marchenzauber), kilka też oddaję w dobre ręce, bo znalazły się w totalnym cieniu przez ten rozrośnięty już busz i słabo u mnie rosną.
Taki jesienny röżany bukiecik dla Ciebie - zdążyłam ściąć przed przymrozkiem:
Pewnie, że pamiętam no to ja już składam Twej Gwieździe najlepsze życzenia urodzinowe !!
Póki Kajka nie chodziła do żłobka, to było całkiem nieźle ze zdrowiem, ale jak tylko zaczął się wrzesień to już tragedia.. od bostonki się zaczęło (Kaja, Kuba, ja), potem rota (tu już zMem włącznie), teraz takie grypowe sprawy (też cała drużyna).. ale już będziemy wychodzić na prostą, choć Kuba zaczął ten tydzień... No proza życia
Dzięki śliczne za foty! Takiego podobnego owocka nawet na tej sadzonce w ogrodniczym widziałam nawet, choć mam wrażenie, że był w innym kolorze.. i pąki nie były takie, tylko mniejsze.. no nic, do wiosny myślę, że nie sprzedadzą, więc poczekam, czy im zakwitnie jak na Lennei alba przystało
Dziękujemy bardzo mocno za życzenia Wam natomiast życzę duuużo zdrówka.
Wiesz, tak mi ostatnio te krzaczory i drzewa porosły, że wiele róż znalazły się w totalnym cieniu i baardzo słabo rosną (pomimo mojej cudownej gleby). Dlatego wysadzam paręnaście sztuk do zaprzyjaźnionego ogrodu - tam gdzie miejsca nie brakuje, może lepiej bedą się zagęszczać.
Moja K. Sophie została pożarta przez ostrogowiec, muszę go jakoś ujarzmić, bo Zośka to niewysoki krzaczek z przodu rabaty, a nawet tam już ją z trudem odnajduję.
Playful Rokoko w tym sezonie nie zakwitł ponownie, tylko wypuscił znowu długie pędy we wrześniu. Natomiast jak kwitł, to kwiaty trzymał w nieskończoność. No nie pachnie, to jego minus.
Darcey B. dorwałam chyba w końcu porządną sadzonkę, bo nawet w niewielkiej austinowej doniczce zbudowała przyzwoity krzak i obficie kwitła.
Poprzednia idzie out - nie rozkręciła się wiecej niz na dwa kwiaty jednocześnie i prawie nie urosła wcale.
Na Matthiasa w takim razie popatrze u Ciebie w przyszłym sezonie.
Zamówiłam jeszcze Solero, Diamond Eyes (może do doniczek na tarasie posadzę?) i kilka ciekawostek zagramanicą, które gdzieś zaginęły po drodze i nie wiem ostatecznie czy dotrą. Jeżeli się odnajdą i w normalnym stanie, wtedy dopiero się pochwalę co by to miało być.
W bukieciku "magentowe" kwiaty to kochany I.W.Goethe Pięknie kwitł teraz wielkimi bukietami kwiatów na dwóch długich pędach.
I ładnie się trzymał w wazoniku. Uzupełniłam go w bukiecie Afrodytą, ta też się nieźle trzymała.
No tak, ogród rośnie po całości, warunki świetlne się zmieniają z każdym rokiem tak na dobrą sprawę..
Na Sophie też gdzieś brzeg rabaty przeznaczam, choć mówiąc szczerze jak ją w końcu zaczęłam bliżej poznawać, to byłam szczerze zdziwiona, że to taka mała różyczka
Playful R mam zamiar dać w takim miejscu, żeby nie wkurzały mnie te wysokie pędy, a jeszcze pewnie ją czymś później podsadzę, żeby dół zasłonić w takim razie w ogóle to byłam znów zdziwiona, że te pomponiki są takie małe, hihi
Darcey trochę mnie zmartwiłaś, choć to pewnie faktycznie wina sadzonki- ja widzę, że te róże, co do których korzeni miałam zastrzeżenia przy zakupie golasek różanych, to faktycznie rosną marnie, kwitną tak źle, że nawet nie powiem, że słabo..np Artemis miałam z takim pojedynczym korzeniem grubszym, mało było tych cienkich wiotkich, jak na lekarstwo. Teraz jak mi pokaże kilka kwiatków na caaaly sezon, to by było tyle.. no tragedia, jak tak będzie w przyszłym roku, to się z nią zwyczajnie pożegnam. Afrodytę też dostałam jakaś trefną..
A podejrzewałam, że to może być Goethe! Uwielbiam jego kwiaty, choć mój chyba ma za dużo słonka i zdarza mu się przypalać. Potrafi się cały nie otworzyć, bo deszcz albo właśnie za dużo słońca. Ale jak już "wywali" się w całej okazałości, to czapki z głów
Jakość sadzonki to jednak najważniejsza rzecz. Mam kilka róż, opinie o których w necie są naprawdę dobre, a u mnie rosną zupełnie niezadowalająco, pomimo dobrej gleby, podlewania i sporadycznego nawożenia. Teraz kilka takich właśnie wymieniam na nowe egzemplarze, zobaczymy czy będzie lepiej.
Goethe cichaczem siedział prawie przez cały ten sezon. Coś tak kwitł na końcu czerwca, ale nie powalająco. A teraz w październiku postanowił oczarować. No szkoda, że trafił się ten przymrozek. Ale przynajmniej w wazoniku cieszył przez całe 4 dni.
Marchenzauber u Ciebie podziwiałam. Mam nadzieję, ze i moja będzie łądnie cieszyć oko w przyszłym sezonie.
Dzisiaj u nas +24C. Pora na zamknięcie sezonu grillowego, wiec idę coś tam ugotować, bo goście wpadają do nas popołudniem.