Pustynniki są piękne. Mój znajomy uprawia E. robustus- u niego mają dwa metry wysokości, coś wspaniałego. Mam chyba ze dwa, ale takich rozmiarów nie osiągają. Zrób dobry drenaż i nie pozwól zamakać późną jesienią. Żarłoczne są, wiosną trzeba je dobrze zasilić. Ach!
Pięknie wygląda ogród w porannym słońcu i w śniegu .
Mam nadzieję, że nie wszystkie róże potrzebują okrycia i mimo mrozów jednak poradzą sobie . Mrozem staram się nie martwić, bo i tak niewiele to da. Najwyżej potem będę myśleć co zrobić. Choć mi najbardziej byłoby szkoda nawet nie róż tylko jeżyny.
Zgadzam się z tą tezą
Mirka, a cięłaś może wielkokwiatowe po kwitnieniu, aby były bardziej zwarte i rozkrzewione?
U siebie z konieczności 3 tak cięłam i o dziwo odżyły i się zagęściły, ale to były te, co prawie ususzyłam i to było ratowanie.
O swój ogród możesz być spokojna, tyle kołderek masz z puchu snieżnego
Posadzę na lekkiej górce, drenaż zrobię, czytałam że wiosną trzeba im dać dookoła obornik. Moje nie muszą być takie wielkie, ważne żeby zakwitły Myślałam o nich ze dwa lata i jak teraz zobaczyłam w sklepie to już się nie zastanawiałam
E robustus to taki lekko różowy? Piękny
Orientalną kupiłam? A mi się wydawało że wszystkie azajatyckie, aż pobiegłam do garażu sprawdzić i masz rację ta różowa podwójna to orientalna.
Czyli lepiej ją na zimę wykopywać?
Basiu a ta Twoją sławna lilia to azjatycka ? Mam od Ciebie jej cebulkę i została na zimę w ziemi.
Irenko, cięłam wielkokwiatowe jak musiałam przesadzić, owszem wypuściły pędy od ziemi ale cieniutkie i na kwitnienie czekałam, może dlatego że bryłę korzeniową musiałam zmniejszyć przy przesadzaniu. Moje na pewno nie kwitły na następny rok na tych nowych pędach tylko chyba za dwa lub trzy. Nie pamiętam już. Generalnie jeśli nie przesadzam to nie tnę, one same się zagęszczają.