Gnojówka z pokrzyw jest bardzo azotowa (mozna robić napar, bo w trakcie azot ulatuje) -
zimozielonym azot nie jest tak bardzo potrzebny, bo bujają, tracą pokrój, i poprzez pędzenie czyt. przeazotowanie (zwiększona ilość cukrów) są bardziej podatne na choroby. Dodatkowo pędzone azotem rosliny późno wchodzą w stan spoczynku i stają się podatne na przemarzania. Gnojówki azotowe dla zimozielonych można robić wczesną wiosną - druga połowa marca/kwiecień. Tu skrzyp - gnojówka ze skrzypu bardziej się przyda. Bardzo polecam podglądanie wątku Polinki - tam często są wspaniałe rady w sprawie gnojówek, naparów etc. np.
porada Mazana
Prawda też jest taka, że zimozielone źle reagują na przenawożenie i lepiej interwencyjnie nawieźć dolistnie niż robić to na "zaś". Nawet zadomowiony bukszpan woli dostać obornik raz na dwa, trzy lata, niż być rokrocznie dożywiany (to tajemnica, dlaczego stare bukszpany rosną zdrowo, nie chorują, a młode ciągle niedomagają i wymagają oprysków).
I jeszcze jedna rzecz - dajemy bogatych dobroci do dołka, który ma "obsłużyć" korzenie na start, czyli pierwsze 2-3 lata.Nawożenie wspomagające masę zieloną w drugim sezonie od posadzenia jest o tyle niebezpieczne, bo korzenie jeszcze nie zadomowiły się, jeszcze rosną. Na to potrzeba 2-3 lata.
Roocika - ph 6,5 to już wchodzenie w "zasadę". Ph musi być minimum 6. Koniecznie trzeba zakwasić dobrociami z dodatkiem siarki. Nie mozna iść na łatwiznę i zakwaszać np. siarczanem amonu. Ponieważ przy ph powyżej 6 podanie siarczanu amonu spowoduje zasolenie a nie zakwaszenie ziemi. Przy zasoleniu roślina nie jest w stanie pobierać środków pokarmowych i zaczyna chorować.
Wszelkie "kwaśne" dobroci + siarka zaczynają pomału pracować dopiero po minimum 6 miesiącach. Dlatego najlepiej jest przygotować stanowisko np. wczesną jesienią, podlewać by zapewnić wilgoć, a rosliny dopiero sadzić wiosną. Napisałam o wczesnej jesieni, bo wtedy gleba jest ciepła, nagrzana słońcem i dobroci mają szanse na przekompostowanie się.