Skończyło się rumakowanie, miał być macierzyński do listopada, a przypałętała się siakaś robota, której nie wypadało odmówić. Liczę, że jak już sobie wszystko poukładam, będę miała czas na forumowanie chociaż.
Trochę się udało podgonić

Rabaty już w większości wycięte, ale jeszcze nie do końca oczyszczone.
Jadą do mnie róże. Smutnam bardzo, że Tradescant będzie dopiero jesienią. No nic, na razie Pilgrim i Giardina muszą mnie zadowolić.
Pastellki szaleją z pączkami.
A na Pastellkach szaleją mszyce. Dziś będzie walki dzień trzeci. Lałam je wywarem z cebuli, a wczoraj pokrzywą. Jest lepiej, ale twardo się trzymają jeszcze jakieś resztki.