Elisko, życzę Ci by poczucie humoru zakotwiczyło u Ciebie jak ta muszla
Bez niego w moim życiu ani rusz
Bardzo trudno zrozumieć mi ludzi z jego deficytem....tak jakoś sztywno się z nimi porozumiewam
Odpowiem zbiorowo... Alicjo, Aniu, Bożenko i Aniu "z kręgu" cieszę się ogromnie, że moje opowieści związane z ogrodem wywołały chociaż trochę uśmiechu, który zagościł na Waszych pięknych buziach w ten niewątpliwie trudny czas...
Życie bez poczucia humoru i bez muzyki nie miałoby dla mnie jakiegokolwiek sensu...Śmiejmy się więc i wyśpiewujmy na całe gardło w swoich ogrodach...wszystko to, co nam w sercu gra
A co tam...niech słyszą...
Tylko Hiacynta w serialu "Co ludzie powiedzą" przejmowała się tym...co w tytule...
Dodatkowo w 2024 roku życzę wszystkim, aby Wasze problemy nie trwały dłużej niż postanowienia noworoczne...
Fajny humor, mam go w moich zapiskach i podobny:
"Sześć miesięcy temu zapisałam się na siłownię i żadnych efektów nie widzę. Jutro idę tam osobiście i sprawdzę co się dzieje"
Uśmiałam się=, więc Twoje życzenia się spełniają
Tez uważam, że jeśli ktoś ma poczucie humoru, to łatwiej mu przetrwać wszelkie burze.
Nawet takie z muszlą
Domyślałam się, Eliso, że podczas tego epickiego starcia woli i materii niezbyt zabawnie było. Ale opisałaś to w tak graficzny sposób i użyłaś takich słów, że wryły mi się pod czaszkę i wywołują mój mimowolny odruch w postaci eksplozji wesołości. Najważniejsze, że potraficie się z tego śmiać, razem- nic tak wg mnie nie cementuje udanego związku, jak właśnie umiejętność oswajania (nie zawsze przecież łatwej) rzeczywistości poprzez wspólny śmiech.
Stuprocentowa zgoda! Wyjmy zatem do księżyca, jeśli tylko przychodzi nam na to ochota (opcja dla tych skąpiej obdarzonych głosowo- to ta moja ), albo czarujmy świat anielskimi trelami (jeśli należymy do tej grupy szczęśliwców, co śpiewać potrafią). I śmiejmy się ile wlezie, minimalizując tego kija, którego niektórzy tak pieczołowicie hodują w miejscu poniżej pleców położonym
Miałam w życiu więcej takich nietuzinkowych przeżyć, że nawet najlepszy kabareciarz by nie wymyślił, a mnie akurat życie napisało takie niesamowite scenariusze... Nie mogę ich tu opisać, bo nie są związane z Ogrodowiskiem i Danusia mogłaby potraktować mnie czerwoną kartką... a tego bym nie chciałam, bo straciłabym fajne towarzystwo z tego forum...