O qrza mordeczka! Szkoda klonika, ile czasu gościł u Ciebie? Trzeba utopić Marzannę, żeby już ta zima odeszła. U mnie zaledwie ze 4 chyba dni było śnieżnie...
Szkoda roślinek. Gdyby to był normalny śnieg to nie byłoby takich strat.
To wina mokrego śniegu.
A w okolicach Torunia praktycznie śniegu nie było
Wszędzie dookoła tylko nie tam.
U mnie było w sam raz
Jola, chyba coś jest w tym co piszesz
Ale też i tym razem opad był ponadnormatywny. Czytałam, że w tym samym czasie na Śnieżce napadało 70 cm. U nas ciutkę więcej ale w zapyziałych kaszubskich wioskach pomiarów się przecież nie robi
Rumianko, i u mnie Ginnala złamany. Śniegu ubywa bo odwilż, strat przybywa, niestety
Ten klonik, to istny pechowiec...dlaczego? a no było tak:
Pewnej wiosny chyba w 2019r. sąsiad chciał mi podarować 2 doniczki z klonikami,nie chciało mu się ich sadzić i pielęgnować, odmówiłam, bo nie za bardzo lubiłam sąsiada więc i jego klony nie były mi potrzebne. Późną jesienią znów ponowił propozycję i wcisnął mi je przez płot..stwierdziłam, że to całkiem suche patyki. On przyznał się, że stały u niego w słońcu przez calutką wiosnę i całe lato, bez podlewania...Uznałam,że dając mi je w takim stanie, zakpił ze mnie. No nic! Posadziłam do ziemi, ale nie wierzyłam, że coś z nich jeszcze będzie. Zimę spędziły już w moim ogrodzie. Nadeszła kolejna wiosna, nie wypuściły nic...Em wysadził je za ogrodzenie na zewnątrz...zaglądałam do nich chyba z 1000 razy i podlewałam ale nie wierząc, że odżyją, a one około lata zaczęły wypuszczać maleńkie gniazdka listkowe...Cud! Zal mi się zrobiło i z powrotem przesadziłam do ogrodu...okazały się nie "zwyklakami", a klonami Ginnala. Pięknie przebarwiły się jesienią. Po utworzeniu rabaty rogalowej dostały honorowe miejsce, wystrzeliły na ok 3m, tyle, że jeden z nich, (właśnie ten obecnie złamany), w upale (mimo podlewania) usechł, a właściwie ugotował się w słońcu w 2023r. W ubiegłym roku ucięłam go, skracając te 3m suchelce, przesadziłam go na rekonwalescencję w bardziej cieniste miejsce i okazało się, że znów wypuścił nowe listki...przez lato 2024r sporo podrósł (ok. 1m) więc umocowałam go do kratki i miał się dobrze...Teraz śnieg złamał kratkę razem z tym pechowym klonikiem.. A drugi rośnie w najlepsze... Jednak i tym razem mam nadzieję, że ten klonik poturbowany kilka razy, odżyje z wiosną...to chyba twardziele...
Sąsiad się wyprowadził, a kloniki zostały u mnie i walczą...
Przykre jest, gdy odkrywa sie powstałe szkody...ale o klonika Ginnala jestem jakoś spokojna, bo to twardziele... nie martw się z pewnością odbije...poczytaj, co było z moimi...2 posty wyżej to opisałam.
Klonik miał niezłą historię życia, odrzucenie, brak opieki i miłości, a jednak drugi był silniejszy i przetrwał, zgodnie z powiedzeniem - "co mnie nie zabije to mnie wzmocni"
Dobrze, że znalazł u Ciebie "rodzinę zastępczą"
Ha, ha...ta "rodzina zastępcza" okazała się bardziej troskliwa, niż początkowo zakładałam...gdyż wówczas nie darząc sąsiada sympatią, myślałam, że ta awersja przejdzie na wciśnięte przez niego drzewka...ale skoro się wyprowadził (wygnała go partnerka), to i moje uprzedzenia minęły...
To nie jest "incydent zimowy"...to prawdziwa zima...Ku pamięci - Janusz (sąsiad) przysłał fotkę z 11 stycznia b.r. tyle śniegu wtedy napadało u nas... Ferry tonie w śniegu, a to przecież duuży pies...owczarek szwajcarski..
Jeszcze nie witałam się w tym wątku, więc: Dzień dobry.
Jak ja zazdroszczę tego śniegu!!! U nas w lubelskim raptem kilka cm napadało, a mnie się marzy taka porządna zima, zdrowy odpoczynek dla przyrody pod puchową pierzynką... Moja psinka też byłaby zachwycona taką ilością śniegu, tylko nie byłoby jej widać przy takiej solidnej warstwie.