galgAsia napisał(a)

Testy są tylko w szpitalach zakaźnych. Mój szpital zabiegowy nie ma ani jednego. A powinniśmy - wszyscy pracownicy! - mieć raz na tydzień test, nie tylko pomiar temperatury na wejściu. Bezobjawowcy, jak sama nazwa wskazuje, nie mają objawów, czyli m. in. temperatury...
A jeśli ktoś umrze na choroby współistniejące, też nie sprawdza się, czy nie był zarażony. Proste?

Nad testami dla pracowników służby zdrowia nikt nie powinien się zastanawiać, nie mówiąc o większym ryzyku zarażenia się ale też o poczuciu bezpieczeństwa Waszego i Waszych bliskich, taki mały komfort psychiczny

Tymczasem władza zadbała o opiekę medyczną dla siebie i swoich rodzin, gdyż dotychczasowa jest "nieadekwatna". Widziałyście?

Widziałyście...wrrr… Oni chyba nie mają instynktu samozachowawczego...
Och, podesłałbym im jakiegoś bezobjawowca bez maseczki

Asia, robią bo mogą. I wciąż mają poparcie. To mnie najbardziej zastanawia.

Wiesz, moja ś.p. Teściowa mówiła: " no przecież by nie kłamali, bo po co?"...
No. Ludzie łykają to, co im zapodadzą jak gęś kluski. Zero wiedzy, zero refleksji. Dziś v-premierka in spe oznajmiła w radiu, że stan klęski żywiołowej jest jednoznaczny z wyprowadzeniem wojska na ulice... I co, myślisz, że nikt nie uwierzył...? Witki opadają...

UrsaMaior napisał(a)

Asia, robią bo mogą. I wciąż mają poparcie. To mnie najbardziej zastanawia.

Dlatego tak prą do tych wyborów. Z każdym dniem coraz bardziej widać pustkę intelektualną, moralną i finansowe dno. To powstawanie z kolan okazało się leżeniem na dnie wszelakich zasad.
Wyczucie nastrojów społecznych w obecnej chwili mają zerowe. Wpadka wpadkę pogania.
Wiceminister rodziny każe szyć ludziom maseczki dla personelu i pensjonariuszy domów opieki, a agencja rezerw sprzedała w styczniu maseczki, bo potrzebowali kasy na wykup węglowego miału zalegającego w kopalniach.

GalgAsiu, mnie już opadło wszystko.

Ja już dzisiaj się nie wypowiadam, bo mnie dzisiaj nosi. Ale wszystko o czym piszecie, to święta prawda... niestety.

Na przekór posępnym wiadomościom. Natura próbuje zrekompensować cywilizacyjne spustoszenia.
Magnolkowa sesja; ciekawe, czy uda mi się zrobić z niej drzewko?









Śliwa jadalna pozazdrościła kwiecia ozdobnym krewnym.



Pojawił się pierwszy, wyczuwalny z daleka, wiosenny zapach. A owadów przyciąga mrowie.



Ciemierniki kwitnienie zaczęły w grudniu. Wciąż wyglądają atrakcyjnie. Cud natury.

Tulipany jakieś w tym roku zdecydowanie niższe i drobniejsze. Przymrozki z poprzedniego tygodnia pewnie im nie posłużyły. Kwitną na całego EE. Pierwszy w innym kolorze.


Żółte narcyzy kwitną już od dawna. teraz pojawiają się inne.



Za parę dni trzeba będzie wyskubywać z turzyc kłosy.





Ukochane brzózki- puchną im pączki. Lada dzień pojawią się listki.

Szafirki zasłużyły na osobny post. Uwielbiam je. Są niezawodne, nic ich nie podjada, nie zanikają, świetnie się rozmnażają. Kwitną na każdym stanowisku.