Haniu, cofnęłam cały wpis, nie mogę zawsze u Ciebie wylewać żalów, bo mnie wyrzucisz a widoczki u Ciebie przednie i godne podpatrywania.

Niefajnie teraz każdemu i tyle.

Dzisiaj mam się tak samo jak Ty.
Jest to dla mnie nowe zjawisko, bo do tej pory nie miałam problemów z bólem głowy, czy reagowaniem na zmiany pogody
Pewnie trzeba bedzie się do tego przyzwyczaić.
Pytałaś dlaczego tulipany są niższe.
Uważam, że to ze względu na suszę
Niestety ogrodnikowi zawsze wiatr w oczy. Jak za mokro cebule gniją, jak za sucho nie mają siły
Masz przepiękne rzeczki szafirkowe. Też mam ich mam sporo, ale nie wyglądają tak ładnie jak Twoje
Wiem już dlaczego
Nie obcięłam im liści w marcu
Musze to koniecznie zrobić w przyszłym roku

Ja dziś pierwsze wyjście w masce mam za sobą, oczywiście najbardziej od razu swędział mnie nos i drapały gumki w uszy. Ale wytrzymałam całe zakupy.

U nas strasznie wiało dziś, ale mimo to dobrze się pracowało.
Sucho jest, ale ziemia jeszcze w zacisznych miejscach wilgotna.

TAR napisał(a)

dolacze do klubu i jeszcze glowa boli jakby miala peknąć. a po chodzeniu w masce mam okropny kaszel i mnie poddusza, a w sklepie malo nie zemdlalam tak mi powietrza bylo brak, bryle cale uparowane. chrzanie, jutro w zadnej maseczce nie bede chodzic. ostatecznie sobie apaszke zaloze.

Pozyskaj zaświadczenie, że ze względów zdrowotnych nie możesz się przyduszać maską.
W sklepie jakoś wytrzymuję, ale dłuższy spacer z psem w tej masce jest dosyć upierdliwy. Zwłaszcza, kiedy na horyzoncie nie widać nikogo żywego.
Całe szczęście, że mamy prywatne ławeczki, na których można siedzieć bez masek.


Aktualnie omiatam Olę.

mrokasia napisał(a)

Jakiś front musiał chyba u Was krążyć. Współczuję. Mnie, odpukać, nic dziś nie męczyło.

Haniu, mówisz, ze ogród wyszedł Ci przypadkiem. Niezbyt to dobra informacja . Oznacza bowiem, że trzeba mieć wyczucie, intuicję i nosa. A jak ktoś nie ma to przepadło...

Podeszłam do projektowania ogrodu dosyć sensownie- najpierw były określone potrzeby, a potem powstała forma uwzględniająca funkcje.
Moją słabą stroną jest cyzelowanie (dopieszczanie). Skoro znałam swoje słabości, to nasadzenia uwzględniały to, że może nadejść taki moment, kiedy ogród nie będzie istotą mojego życia, a raczej jego tłem.
Stąd też takie, a nie inne nasadzenia. Z dalszej odległości ma grać wizualnie we wszystkich porach roku, w miarę możliwości mają być zamaskowane niechciane widoki.
Dobór roślin wynikał raczej z ich funkcjonalności, kształtu niż konkretnego wyglądu, odmiany czy detalu.
Brzmi to trochę pokrętnie, ale u mnie się sprawdza.
Choć mądrzy ludzie powiadają,że tylko głupcy kochają skończone.
A tak na serio, to ogród przechodzi przez pewne etapy. W tym pierwszym jest sporo zakupów i nasadzeń, a potem jest ciągła konieczność dbania o to, co się posadziło.

Nasadzeniami po lewej maskowałam widok na słup elektryczny. Nie przewidziałam budowy wieży. Przemalowali ją na ładniejszy kolor, ich tuje podrosły, ale oś widokową mi zepsuli.


Wszystkie duże zimozielone coś maskują.



W tym gąszczu obok wysokich brzóz rosną dwa świerki serbskie.


Nasadzenia wyglądają dosyć dziwnie. Nieprawdaż? To górne okno kiedyś się przesłoni.

Haniu ten twój "przypadkowy " skrawek świata piękny jest.
A nie zmieściłoby się jakieś kolumnowe drzewko na tle wierzy , oś widokowa by się poprawiła.
Nieustająco obecna cicha wielbicielka

kwartet napisał(a)

Haniu ten twój "przypadkowy " skrawek świata piękny jest.
A nie zmieściłoby się jakieś kolumnowe drzewko na tle wierzy , oś widokowa by się poprawiła.
Nieustająco obecna cicha wielbicielka

Posadziłam tam kolumnowego graba, ale z przyczyn kompozycyjnych jest przesunięty w lewy narożnik (za kolumną zegara widać kolejnego graba)-kiedyś z tym narożnym utworzą zgrabną parkę. Kolejny egzemplarz na tej wąskiej rabacie nie wyglądałby dobrze.
Zresztą- zanim drzewko by podrosło, to ta budowla spróchnieje. Chwilowo omijam ją wzrokiem.

Częściej przebywam w tej części ogrodu.

Kokesz napisał(a)

Moje się w zeszłym roku wysiały, i na jesień te maluchy przesadziłam w inne miejsce, wszystkie powyciągały mi z ziemi gawrony żadna malutka sadzonka się nie uchowała
Już nie będę dzielić ani przesadzać jesienią roślin bo te ptaszyska mi wszystko wyciągną

W glebie zapewne były jakieś ptasie przysmaki.

Osiągnęłam już taki stan, że przestałam wyklinać kreta , który notorycznie dewastuje mi rabatę przy furtce na przedpłociu. Kot zrobił sobie drapak z pnia wiąza. Trzeba się chyba pogodzić z tym, że coś zawsze będzie wbrew naszym oczekiwaniom.
Choć przyznam, że nie jest to łatwe.

Piwonie wyglądają obiecująco.

galgAsia napisał(a)

I nic nie jest tak, jak mówią … )
A teraz mówią, że to potrwa 12-18 m-cy...

Uśmiechnęłam się pod wąsem. (którego nie mam na szczęście)
Tam same jasnowidze są.
Jaka pewność, że za dwa lata już będzie można..
W ilości testów na milion mieszkańców wyprzedzamy jedynie Rumunię. O 6 sztuk.
Wstajemy z kolan.
Służbie zdrowia nie należą się testy. Świat buduje szpitale, my zamykamy.
Ale poparcie wciąż w okolicach 50%.
Wszystkie dziwactwa mogę zrozumieć, 28- latka na stanowisku wiceministra finansów, no ten typ tak ma, ale 50% pojąć nie mogę.
Taki procent idiotów to strasznie dużo.

Helen napisał(a)

Haniu, cofnęłam cały wpis, nie mogę zawsze u Ciebie wylewać żalów, bo mnie wyrzucisz a widoczki u Ciebie przednie i godne podpatrywania.

Niefajnie teraz każdemu i tyle.

Żale trzeba wylewać. Powściąganie złych emocji zawsze się źle kończy.
Nie chcemy przecież, żebyś popadła w jakieś nałogi.
Mnie dzisiaj pomogło trochę 3- godzinne bieganie z opryskiwaczem.
Drugi oprysk propionianem odhaczony.
Grusze spryskałam wyjątkowo obficie.



Może szafirki choć ciut ukoją?