Cieszę się, że wczorajszy dzień też miałyście udany.
W sobotę był ostatni ciepły dzień. Udało się odhaczyć kolejne prace z jesiennej listy. Wyciągnęłam ze studni zbierającej deszczówkę pompę, umyłam ją i wraz ze szlauchem schowałam do garażu. Cięcie róż chwilowo odpuściłam ze względu na nocne przymrozki. Liści nie chciało mi się grabić. Może jutro przy okazji koszenia trawy.
Jesienne przebarwienia wciąż w fazie raczej symbolicznej.
Na froncie zarumienił się klon Ginnala. Całą rabatę dobrze widzę z kuchennego okna. Lubię na nią patrzeć.
Miskant Variegatus wypuścił kwiatostany. Pewnie tradycyjnie nie zdążą się rozwinąć.
Na długiej prostej zrobiło się kolorowo. Choć część krzewów jest już w fazie bezlistnej.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz