Johanko, polubiłam przedpłocie.
Makusiu, zakup godny pochwały. Oby na wiosnę było jajecznie. Dzięki ogrodowi po raz pierwszy widziałam niektóre ptaki.
To rośnięcie jak na drożdżach nie zawsze mi pasuje. Muszę wykopywać z uwagi na zbytnie zagęszczenie.
Słowo się rzekło- kobyłka u płota. Zmobilizowałam się do przerobienia półksiężyca z różanką. Drażniły mnie rosnące w jej centrum róże pnące. Jak to czasem bywa w ogrodzie, rewolucja w jednym miejscu niesie za sobą konieczność zmian w innym.
Wykopałam rosnące na pergoli przy ławeczce róże New Dawn. Młódki roczne. Najszybciej łapały czarną plamistość i kwitną tylko raz w sezonie. Obie poszły do sąsiadki.
W ich miejsce wsadziłam róże z półksiężyca. Białą Snow Princess i różową- chyba Lagunę. Nie mogłam ich wyciągnąć z metalowych obelisków, które już nie dawały rady ich utrzymać. Musiałam wyciąć większość gałęzi. Na wiosnę w tym zakątku muszę mocno poprzycinać pęcherznice .
Potem zabrałam się za reorganizację półksiężyca. Skorygowałam umiejscowienie cisów, dosadziłam trochę bylin i traw. Obeliski służyć będą tylko powojnikom. Mam nadzieję, że nie obrażą się za wycięcie im o tej porze większości gałązek.
Dosadziłam kilka wrzosów, bo po eksmisji jałowców zrobiło się wolne miejsce. Wraz z wrzosami w ogrodzie pojawił się piękny kłosowiec.
I na koniec miłe dla mego oka zestawienia.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz